czyli o niebezpieczeństwach nadmiernego drukowania
Podobnie jak cieszące się zainteresowaniem DwuGroszy Zimbabwe, Argentyna dostarcza bujnej historii produkcji papierowej waluty ponad miarę, i groteskowych następstw tego procederu. Doświadczenia argentyńskie w tej dziedzinie są chyba jeszcze cenniejsze niż zimbabweańskie, bo są dłuższe, bardziej cykliczne i bez tego cienia dyktatury wodza i narzuconych przez jednostkę nonsensów.
W Argentynie wręcz przeciwnie. Nawet w warunkach politycznej dyktatury gospodarczo zawsze rządził skrajny populizm socjalistycznej prowenencji. Rozwiązywanie problemów gospodarczych za pomocą dodruku pieniądza spotykało się nieodmiennie z entuzjazmem elementów socjalistycznych, etatystycznych i związkowych jako rzecz słuszna i potrzebna. Entuzjazm ten nieodmiennie udzielał się następnie masom które cieszyły się z odniesionego zwycięstwa i osiągniętych zdobyczy. Zawsze jednak gdy od tego miejsca przewiniemy taśmę historii szybko naprzód, nieuchronnie zobaczymy kadry z rozruchów z “braniem rzeczy w swoje ręce” przez te same masy. Zamiast powiewać chorągiewkami, protestują one na ulicach z rozwścieczeniem zastępujacym dawną euforię.
Różnica doświadczeń argentyńskich i zimbabweańskich polega nad dwu rzeczach. Po pierwsze w zamierzchłych czasach wczesnego XX wieku Argentyna per capita była autentycznie jednym z najbogatszych państw na świecie. Pochodzi stamtąd przysłowie brzmiące dzisiaj jak żart: “bogaty jak Argentyńczyk” podczas gdy nie ma przysłowia „bogaty jak Zimbabweańczyk”. W dodatku podejrzewamy że ów typ płacił pieniądzem „twardym jak peso” co w owym czasie zapewne również nie uchodziło za żart.
Po drugie, argentyńskie tango z drukowaniem papieru, potem rozruchami, potem znów drukowaniem, i tak da capo al fine, doznało swojego finalnego, organicznego kolapsu w 2001. Tak przynajmniej mogłoby się wydawać. Kraj po prostu się zawalił, zbankrutował, przestał funkcjonować. Doznał przy tym wszelkich podręcznikowych plag związanych z tym stanem rzeczy: gigantyczne bezrobocie, runy na banki, kolaps waluty, recesja, pauperyzacja społeczeństwa. W szczycie kryzysu, w październiku 2002 roku, ponad 1/4 społeczeństwa była w stanie skrajnego ubóstwa, nie mając wystarczających środków na zakup żywności, a prawie 60% było poniżej oficjalnej granicy biedy. Dno dna.
Wydawałoby się że skutecznie wypali to bakcyl taniego populizmu i socjalistyczno- związkowych halucynacji każdorazowo zaspakajanych zielonym guzikiem drukarki i wzmożoną podażą papierowej waluty.
Słowem, dobry był to czas dla dwu rzeczy – dla mas na otrzeźwienie, przemyślenie pewnych rzeczy i pozbycie się złudzeń oraz dla inwestora z zewnątrz na zainteresowanie się tym pięknym krajem na antypodach który z w miarę drogiego stał się nagle super tani.
Czy przez te traumatyczne przejścia masy zdołały się czegoś nauczyć? Wydaje się że i owszem, pewnien postęp jest. Tyle że jest to nadal wiedza dość wyrywkowa. Okazję do tych konkluzji dają wyniki ostatniego sprawdzianu postępów w nauce. Był nim niedawny incydent na lotnisku w Buenos Aires, o którym doniosła niedawno tvn24. Masy zdały ten sprawdzian w sumie, powiedzmy, na 4.
Sam wstęp był mocny: “Rozruchy na lotnisku w Buenos Aires. Pasażerowie biorą sprawy w swoje ręce… tłumy zdezorientowanych pasażerów, którym w końcu puściły nerwy. Rozwścieczeni pasażerowie,… zaatakowali obsługę lotniska.“ Tu oczywiście piątka. Jak często powtarzamy w DwuGroszach, nie ma jak to wzięcie spraw w swoje ręce.
Inna piątka – zidentyfikowano poprawnie jeden z problemów. Jest nim znany motyw wariackiego drukowania: “bałagan przy rezerwacji miejsc. Sprzedano bowiem więcej biletów niż jest miejsc w samolotach”. Okazuje się wyraźnie że drukowanie ponad miarę czegokolwiek, a nie tylko “money”, bywa niebezpieczne dla sprawców.
Dlaczego więc w sumie ocena jedynie na 4? A no dlatego że jak się dowiadujemy dalej, cały ten bałagan spowodowany został “strajkiem bagażowych i pracowników odpraw pasażerów”. W tej sytuacji pogonienie przez pasażerów jedynie szeregowych wykonawców związkowych dyrektyw, a nie związkowych bonzów razem z ich związkami wygląda na pewną lukę w edukacji. Wskazywałoby to na to że nawet kliniczna zapaść z roku 2001 i czyściec jaki po tym nastąpił nie był wystarczajacą kuracją wstrząsową aby pozbyć się związkowych wichrzycieli. Ponowna terapia w przyszłości może się zatem okazać niezbędna.
Ale w sumie nie jest źle. Masy się uczą i czynią postępy. Jest nadzieja że następne sprawdziany wypadną lepiej. Ole.
©2008cynik9
seba
Kontrakty terminowe uważane za zło.
Ale jednak na cykl koniunkturalny wpływają bardziej stabilizująco, niż w przeszłości klasyczne załamania wywoływane pęknięciem baniek spekulacyjnych.
W czasach kiedy kontraktów terminowych było mało , główna rola wpływu motywującego społeczeństwo skupiała się w podstawowych instrumentach inwestycyjnych , więc akcje ,obligacje , surowce (nieruchomości i inne celowo omijam dla uproszczenia opisu).
Najpierw kupowano obligacje , następnie akcje , wtedy cykl gospodarczy zaczynał podnosić realną gospodarkę. Zaufanie rosło a wraz z nim akcje , zaczynano wyprzedaż obligacji ale stopy procentowe (szczególnie realne) były nadal niskie. Zaczynał się mocny wzrost zaufania , konsumpcja rosła a wraz z nią zapotrzebowanie na surowce . Następnie nadmierna ilość pieniądza powodowała spekulacje najpierw na akcjach , optymizm napędzał inflacje , akcje się załamywać zaczynały , a spekulacja przenosiła się w surowce. Jednak pęknięcie bańki spekulacyjnej na akcjach było tak bolesne dla zaufania że oczekiwano spadku inflacji i zaczynano już przechodzić w obligacje , wtedy realna gospodarka zwalniała i załamywał się rynek surowców.
Tak to w uproszczeniu wyglądało. Oczywiście spekulacja i wzrost inflacji były jednocześnie i powodem i skutkiem. Zaczynało brakować podstawowych środków produkcji , więc surowców , energii , siły roboczej (bądź jednego z nich) a na te braki wpływ miała spekulacja wywołana nadmiarem pieniądza w obiegu. System nie nadążał z udostępnianiem nowych złóż surowców , energii a podaż ziemi pod inwestycje malała, czy to z powodów spekulacyjnych czy innych.
W obecnych czasach to wszystko nadal funkcjonuje , jednak nadmiar pieniądza jest kierowany w dużej części w nieproduktywną spekulacje na kontraktach terminowych.
A dzięki temu cykl gospodarczy jest bardziej stabilny. To wszystko dlatego że kontrakty terminowe mają prawie że neutralne oddziaływanie na zaufanie w skali globalnej gospodarki.
Kontrakty terminowe to przecież przekazywanie sobie pieniędzy z ręki do ręki , minus koszt tych operacji . Wiec każdego dnia mamy wygranych i przegranych , z prawie neutralnym skutkiem w skali globalnej .
Pęknięcie bańki spekulacyjnej na akcjach czy surowcach bez udziału kontraktów czy innych dyrewatów skutkuje zaś stratą wszystkich zaangażowanych w te rynki (a przynajmniej ogromnym spadkiem zaufania , zakładając że wielu poczeka z sprzedażą do następnego wzrostu) . Zaufanie odgrywa jak wiemy główną role w obecnym systemie gospodarczym bazującym na emocjach mas.
Więc kontrakty terminowe zagrożenie , ale i ujście dla nadmiaru pieniądza generowanego przez globalny system monetarny.
Zagrożenie w wypadku , gdyby przykładowo wystąpiło tak duże załamanie że stronie przegranej nie starczyło by pieniędzy na pokrycie strat…..
Jednak kontrakty są już oparte na tak wielu instrumentach inwestycyjnych że w skali globalnej można stworzyć odpowiednio nie skorelowany portfel.
Biorąc pod uwagę mentalność i psychologie ludzi w przeszłości i obecnie , można spokojnie wnioskować że od wzrostu cen wiec inflacji się nie oderwiemy , chociażby z powodów pogodowych czy innych …….
Przykładowo, dla uproszczenia zakładam że mamy dwa kraje. Jeden z nich dotknęła klęska powodzi która zniszczyła wszystko , ale część ludzi się uratowała i potrzebuje żywności .
W tym celu udadzą się do kraju nie poszkodowanego i jeśli ten nie ma rezerw żywności to mamy wzrost cen , bo przecież nawet gdyby rolnicy oddali część swej żywności za darmo i przez to nieco głodowali to zawsze znajdą się tacy którzy mają tyle pieniędzy że zaoferują rolnikom taką cenę że tym będzie się opłacało jeszcze bardziej głodować do następnych zbiorów .
I nie pomoże tu nawet waluta oparta na złocie.
Przecież klasa bogata nie oddała by wszystkiego złota rolnikom , bo tak kocha złoto że raczej okradła by rolników , a rolnik nie głupi i też by ukrył część żywności ……
Teraz przypuśćmy że kraj ten ma rezerwy żywności i rozda je poszkodowanym za darmo.
Ale i to by nie pomogło , bo wtedy klasa bogata zaczęła by skupywać w obawie i spekulacyjnie zapasy od rolników , a rolnik też nie głupi i nawet gdyby wprowadzono regulowane ceny żywności to znowu zmusili by rolnika do ukrywania zapasów bo przecież zapasy państwowe rozdano a składnik losowy następnych zbiorów zawsze istnieje , i to nawet jeśli nie realnie to psychologicznie szczególnie mocno.
Z resztom jakby tu nie kombinować to inflacja zawsze będzie i nie pomoże nawet żywność genetycznie modyfikowana , bo przecież widzimy że człowiek mimo biedy rozmnaża się coraz bardziej (a może właśnie dlatego na co przykładów nie brakuje).
Dochodzi jeszcze inny składnik do opisanego przykładu.
Przypuśćmy że opisany kraj nie pomaga poszkodowanym z sąsiedzkiego kraju. Wtedy mamy wojnę i nawet jeśli wygłodzeni powodzianie z sąsiedniego kraju z łatwością zostaną wymordowani , to wcale nie oznacza to końca problemów.
Zaczęła by się walka o tereny po katastrofie, a wojna to inflacja. Zaś ugodowy podział terenów też nie oznacza stabilnych cen…..
Jeszcze raz to napisze , jakby człowiek nie kombinował zawsze inflacja będzie.
Bo przecież człowiek potrzebuje wroga i czy to w skali mikro jako sąsiada , czy w skali makro jako inne państwo , zawsze ktoś będzie chciał kogoś wykorzystać podnosząc mu cenę za dany towar lub usługę.
I to właśnie wzrost cen chroni nas przed wojną w większym stopniu niż jakikolwiek inny system , czy to oparty na rezerwach złota , czy tez cen regulowanych , bo zawsze każdy ma nadzieję ( i mówi sobie a teraz ja cierpię ale niedługo sytuacja się odwróci , czy to w skali między sąsiedzkiej czy międzynarodowej).
Patrząc na świat w perspektywie historycznej widać więc że obecny system nie jest wcale aż tak fatalny i naprawdę warto dbać o jego przetrwanie a zmiany wprowadzać ewolucyjnie , jeśli chodzi o te najważniejsze globalne.
Bo w poszczególnych małych państwach w perspektywie naszego życia ziemskiego ,(więc około 100 lat) ciągle będą wojny a z historii wiadomo że więcej ich było w czasach , ograniczonej podaży pieniądza , bo wtedy bogaci wykorzystywali nadmiernie, biednych którzy w końcu stawali przeciw swym oprawcom .
Obecny system dzięki inflacji pomaga zaś na transfer w miarę sprawiedliwy , patrząc z dłuższej perspektywy czasu (perspektywa ta nie jest jednak tak długa żeby zmuszała ludzi do rewolucji , wojen….. , częstszych niż w przeszłości).
Ale jak zawsze w przeszłości tak i obecnie mamy głosicieli Raju na ziemi.
Niektórzy z nich obiecują stabilne ceny , ale jeśli ich zapytać dokładnie to mówią no prawie stabilne. A w dodatku ci głosiciele Raju są zaangażowani na rynkach finansowych w takim kierunku że ewentualne spełnienie się ich marzeń uczyniło by ich nadzorcami tego co głoszą .
Więc znajdują się w podobnej pułapce co większość ludzi na świecie. Pogoni za zyskiem, a to sprawia że ich prognozy są mało realne bo zaślepione światem materialnym więc zwykłą chciwością . Ta zaś na szczęście blokuje elastyczność działania , a to pozwala na w miarę równy podział dóbr materialnych na rynkach finansowych.
Rynki finansowe to raczej produkt który motywuje ludzkość. A opisany przykład z niedoborem żywności wskazuje że przykładowy rolnik otrzyma nadmierną marżę zysku zwiększająca podaż pieniądza w systemie i właśnie tu kontrakty terminowe jako nieproduktywny instrument inwestycyjny doskonale spełniają swą role , bo kierują nadpłynność jak gdyby w oddzielny krwioobieg , co zapewnia większą stabilność niż za czasów kiedy ich nie stosowano na taką skalę.
I nie ma co wierzyć naiwnie w to że człowiek nie potrzebuje wroga tu na ziemi.
Większość z nas mówi ja wroga nie mam , to mnie za wroga uważają. Ale w takim razie dlaczego świat jest tak podzielony i to w wielu wypadkach nawet język nie jest przeszkodą.
Jeszcze raz dbajmy o system w którym żyjemy a zmiany wprowadzajmy ewolucyjnie a nie jako terapia szokowa bo ta sprawdza się tylko w skali lokalnej , w skali globalnej prowadzi do wojen.
Znaleźli się już i w Polsce naganiacze na złoto:
https://www.hotmoney.pl/artykul/743/1/pieniadze-zapomnij-o-ropie-inwestuj-w-zloto.html
https://www.zw.com.pl/zw2/index.jsp?place=Lead03&news_cat_id=245&news_id=178242&layout=1&forum_id=54020&page=text
Ciekawy artykul
https://www.mises.pl/540
z ktorego cytat jest 100% w stylu naszego drogiego cynika: Niewykluczone, że na poprzedniego prezesa Fed będziemy mówić Alan „Weimar” Greenspan. Może się okazać, że kiedy Bernanke wejdzie do skarbca Fed, nie zastanie tam ani rezerw, ani pracowników, tylko karteczkę z napisem „Ben, nie zapomnij zgasić światła”.
Swoja droga – w zeszlym roku, troche pod wplywem cynika, doladowalem sie porzadnie zlotem (kilogramowe sztaby – bardzo dobra cena w Dexii w Luksemburgu) i teraz moj usmiech co tydzien sie powieksza.
Z innej beczki – czy ktos z szanownych czytelnikow cynika9 spekuluje zlotem na forexie?
To wyżej to napisałem ja – beerkg. Przez pomyłkę opublikowałem, nie podpisując się. Sorki.
Pewnie wiele osób z tąd odwiedza stronę http://www.liberalis.pl ale podam linka do świetnego artykułu który się tam ostatnio pojawił https://liberalis.pl/2008/01/25/filip-paszko-eksport-rewolucji-ontologia-nadchodzacego-kryzysu/
Warto przeczytać.
Jeśli chodzi o dowcipy to zobaczcie ten „skecz”:
https://wiadomosci.onet.pl
/1680141,441,rzad_usa_
przesle_obywatelom_setki_
milionow_dolarow,item.html
Najpierw sklejcie sobie ten link.
(długi jest)
G.F.
Skoro wpis jest w kategorii humor to i ja dorzuce swoje cale trzy grosze do dwoch groszy 🙂
https://www.youtube.com/watch?v=PISjq4UTG-E
Po angielsku niestety.
Nie chce sie podlizywac, ale teraz zaluje ze nie dokupilem latem wiecej platyny, kiedy cynik wskazywal na mozliwa eksplozje cen 😉
Ciekawe czy to juz koniec korekty w metalach? Jesli tak, to bylaby bardzo krotka, a do 1000 dolarow moglibysmy dociagnac juz w lutym IMO. Pomimo dzisiejszych kolejnych rekordow, nie bylo o tym prawie w ogole wzmianki w mass mediach, co tez sprzyja hossie.
Dach jeszcze się trzyma choć wiatr podrywa już dachówki…
https://www.miningweekly.co.za/article.php?a_id=125316
G.F
https://emerytury.onet.pl/1679884,wiadomosci.html
Trzeba spojrzeć prawdzie w oczy. Składki z II filara nie należą do nas. One są tylko „teoretycznie” nasze. Im bliżej do ich wypłaty tym więcej roszczeniowych grup będzie zajmować się dzieleniem tych pieniędzy.
Problem z biletami polegał na tym, że były bezpośrednio wymienialne na miejsca. Gdyby bilety miały pokrycie w miejscach zgromadzonych w ukrytych samolotach, których jednak nikomu nie byłoby wolno zająć, ani zobaczyć, problemów by nie było… Przynajmniej nie za zmiany tych, którzy by na to wpadli;)
Czy ktoś wie gdzie można znaleźć ceny Philharmonikerów jakie są przy kupnie bezpośrednio we Wiedniu?
skubanie barana …
na tej stronce jest filmik ktory swietnie to pokazuje 🙂
https://www.globfor.com/forum/libertarianizm
Kurde, Ameryka znowu robi przekret wszechczasow. Nie obudzilem sie dzis, ale dzis wkurzyli mnie dostatecznie, ze wyrzucic z siebie to co wszyscy wiemy.
Kazdy bank narodowy ma rezerwy w dolarach, Chinczyki maja dolarow od cholery. Banki prywatne maja jakiestam obligacje z USA. Amerykanie maja natomiast ladne domy, samochody i same kredyty bez oszczednosci. Pewnie dlatego, ze wbrew pozorom nie rzadzi tam banda kretynow, tylko krzaczasta kukielka ktos steruje zza kurtyny.
Wystarczy, ze Ktos Wszechmogacy tam na gorze zdecyduje, albo za pare tygodni, albo za pare miesiecy, albo moze za kilkanascie lat i dolar niemal z dnia na dzien stanie sie bezwartosciowy. Ktos powie – to dzis – i slowo stanie sie cialem. Wszyscy obcokrajowcy, ktorzy trzymali dolary straca prawie wszystko, a wszyscy amerykanie, zyskaja domki za friko. Co z tego, ze stanialy, skoro i tak ostatecznie beda je mieli za ulamek swojej wartosci?
Amerykanie cale zycie bogaca sie kosztem milionow ciulaczy na calym swiecie (a moze i miliardow)! I znowu zrobia wszystkich w chuja, nam beda wciskac, ze to deszcz pada. Czy jakakolwiek gazeta napisala prawde? Czy mowia o tym w telewizji?
Tak, tak to rowniez Ty jestes takim ciulaczem na dobro narodu amerykanskiego, nie masz dolarow ale Twoj bank godzi sie trzymac dolary jako rezerwy i tym samym podnosi zaufanie do dolara!
Ciesze sie, ze istnieje internet. Wsrod smieci, mozna znalezc strony perelki, jak ta. W telewizji, chocbym kupil najdrozszy pakiet programow, beda smieci, smieci i smieci, bez szans na znalezienie perelki!
Ahhhh, szkoda gadac. Obudzcie sie! Zyjemy w bardziej zaklamanym swiecie, niz ktokolwiek sadzi. Przekazcie to dalej.
Ale jaja, Fed znowu obniża stopy procentowe, i to o 0,75%.
„Nie chce nic mowic, ale ilekroc cynik gdzies wyjezdza, na gieldach robi sie niezly zamet. Chyba nieszczesni inwestorzy powinni go przekupic zeby siedzial w domu ;-)”
Hmm… to niezly pomysl na inwestycje… Dowiadujac sie kilka tygodni (a przynajmniej dni) wczesniej kiedy i na ile Cynik wyjezdza mozna by calkiem niezle zarobic.
Mozna by zostawic darmowy Newsletter i blog, a zrobic tylko jedna platna usluge „Terminy wyjazdow Cynika” 🙂
Nie chce nic mowic, ale ilekroc cynik gdzies wyjezdza, na gieldach robi sie niezly zamet. Chyba nieszczesni inwestorzy powinni go przekupic zeby siedzial w domu 😉
Pierwszy raz dzisiaj wpadłem na twój dziennik. Porządna i dobra robota. Tak trzymaj! 🙂
https://img.dailymail.co.uk/i/pix/2008/01_03/Chigaramum190108AP_468x325.jpg
🙂
@anonimowy
Zależy w jakiej walucie. W złotówkach się trzyma. Poza tym po wzroście do $915/1oz korekta jest jak najbardziej wskazana. Przypominam, ze od początku grudnia złoto idzie prawie nieprzerwanie do góry.
Teraz na giełdach jest run for cash. Ludzie się odzwyczaili od tego, ze złoto to też cash. Ja w każdym razie będę doładowywał:-)
d.
Z moich obserwacji wynika, iż złoto nigdy nie było zabezpieczeniem przeciwko spadającym indexom. Korelacja pomiędzy nimi jest różna ale na pewno nie jest przeciwna. Co innego jest z dolarem tutaj możemy mówić o przeciwieństwie tz. jak dolar rośnie to złoto spada i na odwrót.
Co do przyczyn dzisiejszych spadków na całym świecie upatrywał bym je w ogromnej niechęci inwestorów do ponoszenia ryzyka (w czasach ogromnej niepewności) i zamykania pozycji, bez względu na rodzaj rynku. Co do złota to cynik9 napisał na swoim newsletterze, że złoto jest przewartościowane i może ulec korekcji.
Z ostatniej chwili. Gieldy w Azji i Europie mocno pikują. A złoto? Pikuje razem z nimi. Myślałem, że zmiany ceny złota są z grubsza odwrotne do ruchów giełdowych. Jak to sobie tłumaczycie?
Co sądzicie o numerze, który wywinęła VISA. („… nie poczuwa się do odpowiedzialności”)
Prawdziwy przedsmak kłopotów z bankami.
G.F.
O popycie na zloto > https://www.kuna.net.kw/home/Story.aspx?Language=en&DSNO=1062071
seba
Dbać o krwioobieg a organizm przetrwa .
Wyraźnie w świecie finansów istnieje krwioobieg podobny do naszego , dlatego też objawy w zakłócaniu jego funkcjonowania są analogiczne a i skutki podobne.
Jeśli o krwioobieg w naszym organizmie potrafimy dbać (przynajmniej teoretycznie), to z tym finansowym musi być podobnie.
Najpierw zidentyfikuje trzy podstawowe ryzyka , więc:
– ryzyko waluty (bilansy handlowe i w obrotach bieżących….)
– ryzyko stopy (najczęściej nominalne oprocentowanie , ale i realne ważne….)
– ryzyko rynku (wzrost gospodarczy, a dokładniej wzrost wydajności napędzany
postępem technologicznym plus wzrost demograficzny i zatrudnienia co
daje nam realny wzrost PKB w długim terminie czasu).
Wiadomo że na zmiany kursów walut największy wpływ , w czasie kiedy organizm w miarę dobrze funkcjonuje ma ryzyko rynku następnie stopy a na końcu dopiero waluty.
Jako przykład podam USA i Japonie której waluta osłabia się do USD w czasach kiedy tam panuje wzrost gospodarczy w miarę stabilny , a wyższy od tego w Japonii . Dlatego że Japończycy nadwyżki handlowe lokują w USA napędzając tamtejszy rynek .
Ta sekwencja powinna się utrzymać nadal , bo w USA ciągle wzrost demograficzny wzrasta szybciej niż w Japonii a to działa wzmacniająco na wzrost gospodarczy.
Jednak patrząc globalnie USA powinno tracić swą pozycję , kosztem głównie Azji a dokładniej Chin , ryzyko rynku działa na korzyść Chin , stopy podobnie a waluty przez rynki finansowe uważane za najmniej istotne też pomaga.
Na nie korzyść USA działa tu dodatkowo demografia . Uważa się że człowiek najwięcej konsumuje w wieku około 48 lat, co jest związane z kupnem domu i jego wyposażeniem.
Tak liczony wzrost demograficzny w USA ma przypaść na 2012 r., ale widać że pod względem budowy mieszkań i domów zostało to już wyprzedzone podczas obecnego przegrzania na rynku hipotecznym.
Jednak , przykładowo obecnie w Polsce najwięcej kredytów hipotecznych zaciągają osoby w wieku 25 do 35 lat, więc pewnie i w USA odpowiedni marketing socjologiczny i pomoc państwa pomoże ściągnąć nadwyżkę mieszkań z rynku .
Zaś demografia Chin nie dość że impet wzrostu ma większy , to dochodzi uprzemysłowienie kraju co powoduje migracje ludności ze wsi do miast , a to działa mocniej niż nowe urodzenia których zresztą też będzie przybywać . Reżim przez lata pozwalał na posiadanie tylko jednego dziecka , a Chińczycy z powodów kulturowych wybierali synów (mordując dziewczynki).
Ten nadmiar mężczyzn żeni się i osiedla poza granicami Chin , również w USA co czyni gospodarkę światową jeszcze bardziej podłączoną jednym krwioobiegiem finansowym .
Porównując USA do Japonii , widać wyraźną przewagę USA dzięki deficytowi handlowemu , który zasila kraj inwestycjami , a słabnięcie USD do Chińskiego Juana i innych walut , pozwala i pewnie nadal pozwoli na wzrost giełdy w USA , dzięki zaangażowaniu notowanych tam firm na globalnym rynku.
Amerykanie zaś , zmuszeni obecnym kryzysem będą więcej oszczędzali. Wiec trzymając się najprostszej logiki będą powoli odkupywali aktywa które obecnie kupują od nich np. fundusze państwowe z Azji i Zatoki Perskiej , a te kraje aby krwioobieg się domkną będą zmuszone konsumować produkcję z USA , co pewnie się spełni bo wzrost ludności Chin wzmocni ten proces dodatkowo.
Efekty tego powinny niedługo , być wyraźnie zauważalne , dlatego że fundusze zagraniczne obecnie zasilają najbardziej efektywny punkt więc banki w USA , te zaś będą udzielać kredytów głównie firmom , więc eksport się wzmocni a konsument z wiadomych powodów będzie oszczędzał więcej co zabezpieczy krwioobieg przed przegrzaniem.
Widać z tego że o równowagę między Chinami a USA będzie łatwiej niż między Japoniom a USA .
Japonia nie ma ukrytego potencjału w wzroście demograficznym, a dodatkowo Japońskie firmy i społeczeństwo są zaangażowane w globalne inwestycje w tym w USA , a to powoduje że Japońska giełda rośnie przy słabnącym Jenie i wtedy tamtejszy konsument jest motywowany do konsumpcji.
Jak z każdej sytuacji tak i z tej musi być wyjście .Jest tylko widocznie bardziej skomplikowane.
Jednak problem Japonii globalnie nie jest tak znaczący jak przykładowo w latach 70-tych, był wzmacniający się USD , rosnąca cena ropy i zadłużanie się rynków wschodzących ….
Poza tym Japonia wydaje się być wyraźnie zadowolona z słabnięcia swej waluty , a starzejące się społeczeństwo preferuje oszczędzanie , więc deficyt handlowy pozostanie .
Czyżby i USA w dalekiej przyszłości czekała podobna sytuacja , ale to daleka przyszłość i trzeba by przyjąć że w USA nie będzie przyrostu demograficznego , w co wypada wątpić bo kraj ten nie jest aż tak zaludniony jak Japonia a obecnie ciągle ludności tam przybywa.
Teraz inny punkt krwioobiegu , więc kontrakty terminowe wszelkiego rodzaju , które można powiedzieć że są nieproduktywnym strumieniem gotówki w systemie.
A ogromna ich ilość wymaga dodatkowej podaży pieniądza i to trzeba też brać pod uwagę .
Więc dopóki istnieje ten wirtualny nieproduktywny świat , system potrzebuje dodatkowego strumienia podaży pieniądza aby przetrwać.
Między innymi pewnie dlatego łatwiej obserwować wzrost inflacji niż wzrost podaży pieniądza , i na tej podstawie osądzać o tym czy krwioobieg finansowy ma nadmiar w pieniądzu bez pokrycia .
Wiadomo że człowiek bardziej walczy o to co już posiada , niż o to aby mieć więcej.
Dlatego demokracja jest tu systemem polityczno kulturowym dającym stabilność, przeciwnie do dyktatorów którzy , niszcząc system społeczno gospodarczy ograbiają społeczeństwo z efektów jego pracy oferując mu za to pieniądz bez pokrycia.
Wtedy masy buntują się i walczą o to co jeszcze mają ale tracą motywację do dalszej produkcji . I w końcu dochodzi do tego że zachłanny tyran sam doprowadza do swego upadku.
Podobnie jest często z najazdem tyrana na inny kraj , ofiary mają silniejszego ducha do walki , bo bronią tego co już posiadają .
Jednak w systemie demokratycznym związki zawodowe wpadają w podobną pułapkę jak opisany tyran, skutki są oczywiste …..
System społeczno gospodarczy aby być najefektywniejszym , musi gwarantować dużo wolności i jak najwięcej własności prywatnej , tak aby zachęcać ludzi do ekspansji , pobudzając ich motywacje bo w innym wypadku sami ulegną pokusie korupcji , a wszystko po to aby utrzymać posiadany już dobytek .
Wszystko to uproszczony opis jak mi się wydaje najistotniejszego obecnie punktu globalnego krwioobiegu .
A co z niego wynika to niech już sobie każdy sam odpowie.
Kilka latek i będziemy mieli Argentynę na skalę globalną! Niech no tylko rynek derywat o wartości 720 billionów dolarów zacznie defaultować. No chyba, że zwiększą jego wartość o kolejne 300 billionów (albo i więcej), co własnie zrobili w tym roku. Pytanie tylko jak długo jest to jeszcze możliwe. Moim zdaniem nie zostało już zbyt dużo czasu.
Lepiej nie.
Paranie się polityką w tym kraju stawiam na równi z bekaniem na bankiecie.
P.S. Proszę mi wybaczyć dosadność.
G.F.
Patrzac sie na polski system polityczny wlasciwszym byloby: „Cynik na premiera” badz „Cynik na prezesa NBP” 🙂
Pozytywną aurę tego bloga rozsiewam gdzie się da . Na pewnym forum padło hasło „CYNIK NA PREZYDENTA” i ja to całkowicie popieram !!!