Iran, wtyczka i kontakt

czyli centrala wyciąga wtyczkę

No więc Iran wygrał. Ahmadinejad ogłosił niedawno zwycięstwo i ma w dodatku rację. Taktownie powstrzymał się jedynie od konferencji prasowej przed kwaterą główną wojsk U.S. w Katarze, gdzie właśnie gościł na konferencji. Tym samym cała szopka z bombardowaniem irańskich instalacji nuklearnych tuż, tuż, z trzema carrier groups gotowymi do akcji i z sankcjami z dnia na dzień przemieniła się w groteskę. Co się dzieje? – zapytują się bezmózgowe media. O co chodzi?

A no, jak nie bardzo wiadomo o co chodzi to chodzi prawdopodobnie o pieniądze. A w tym przypadku, jak przypuszczamy, o gigantyczne pieniądze, aż do groźby kolapsu całego systemu włącznie. W tej sytuacji, mówiąc może nieco brutalnie, myślimy że po prostu układ trzymający władzę wyciągnął kukiełce w Białym Domu wtyczkę z kontaktu i zakończył przedstawienie. Wydocznie uznano że awantura bliskowschodnia w interesie utrzymania monopolu nuklearnego Izraela, a la aneksja Iraku, nosi w sobie potencjał nie tyle końca reżimu irańskiego ile przede wszystkim końca obecnego reżimu fiat money na świecie. Taka byłaby nasza hipoteza robocza.

Wyciągnięcia wtyczki dokonano wyjątkowo bezceremonialnie. Na początku grudnia ukazał się- oczywiście nagle i przypadkowo – zruzgoczący raport NIE (“National Intelligence Estimate”). Jak bowiem wiadomo tajne raporty wywiadu przeciekają czasem, przypadkowo, do wielkonakładowych mediów w postaci press releases… Przypadek zrządził również że raport ten nie przeciekł rok czy dwa wcześniej, ale akurat teraz. Raport NIE stwierdza, z rozbrajającą szczerością, że Iran miał może coś wyglądającego na progam nuklearny do 2003, ale że zostało to rozmontowane i że obecnie żadnego militarnego programu nuklearnego tam NIE MA. Nie ma też powodów aby w to wątpić. Przecież agenci centrali dobrze to musieli wiedzieć od samego początku, biorąc udział w rozlicznych inspekcjach które IAEA (International Atomic Energy Agency) wysyła do Iranu regularnie. Uff, dosyć ciężka salwa artyleryjska, jak na nasz smak…

Gdzie więc te irańskie bomby “A” gotowe już ponoć za miesiąc, a najdalej za dwa? Gdzie te rakiety do ich przenoszenia nad Waszyngton i Tel Aviv? Gdzie ten Izrael odgrażający się że “zrobi to sam” gdyby U.S. AirForce była zbyt opieszała w szerzeniu demokracji wśród ajatullahów? Co wreszcie z samą demokracją, czekającą na krzewienie w niewygodnych lukach trzech carrier groups na około Iranu? Puf – światło zgasło, przedstawienie odwołane, publika może się rozejść!

Okay, niech będzie – jest jeszcze pewna, minimalna szansa że całość jest jedną wielką mistyfikacją zmiejszającą czujność Iranu a atak niebawem się rozpocznie. Ale sądząc po wyglądającym na autentyczne niezadowoleniu środowisk żydowskich oraz posłusznym przyjęciu tej decyzji przez Busha raport NIE prawdopodobnie stanowi wiążącą decyzję centrali: Iran is off.

Nasza diagnoza sytuacji jest równie radykalna jak ten raport. Myślimy mianowicie że rzecz wbrew pozorom nie ma prawie żadnego wymiaru militarnego i umiarkowany wymiar polityczny. Chodzi natomiast głównie o ratowanie systemu finansowego przed kompletną klapą, a przynajmniej o jej opóźnienie…

Klejnoty Pojezierza Drawskiego
autor: Waldemar Wiśniewski, www.fotogalerie.pl

Zróbmy teraz małą dygresję i zacznijmy z drugiej strony. Mamy na świecie setki bilionów dolarów kompletnie nieregulowanych derywatyw, trzymanych przez większe instytucje finansowe świata. Pięć największych banków amerykańskich trzyma lwią ich część. Na przykład szacuje się że Citigroup, największy bank amerykański pod względem kapitalizacji, może mieć $20 bilionów w takich derywatywach. Jest to 200 razy więcej niż jej całkowity kapitał. Spadek ich wartości o niewielkie procenty zasadniczo redukuje jej kapitał do zera. Robert Rubin [były sekretarz skarbu, obecnie vice chairman Citigroup) wynalazł skądś w trybie pilnym jakąś obskórną państwową firmę inwestycyjną w Emiratach Arabskich, która pożyczyła Citigroup $7,5 miliarda na 11%. Jak to nie wygląda na żart to nie wiemy co jeszcze wygląda. Naszym zdaniem Citygroup jest d-e-a-d, a jak za nią pójdą inne banki w podobnym predykamencie to pojść może i cały system. Stąd gorączkowa akcja ratunkowa, mająca za cel być może jedynie odroczenie gigantycznego tąpnięcia niż jego uniknięcie.

Bo co to jest w końcu “państwowa” inwestycyjna ”firma arabska“ “inwestująca” na paskarski procent w Citigroup? Brzmi to wszystko dosyć egzotycznie. Czyżby nie było chętnych na taki deal wśród parterów byznesowych Citigroup czy jej akcjonariuszy? Do zainwestowania w pierwszy bank Stanów Zjednoczonych? Coś się nam widzi że “państwowa” oznacza tu mniej więcej tyle co “nie prywatna, a więc nie zawracająca sobie głowy zyskiem”, “firma arabska” oznacza „mająca wystarczający nadmiar petro$$ do wyrzucenia”, a paskarski procent oznacza listek figowy “dobrego dealu”. Przy czym 11% jest stopą procentową kojarzoną z najbardziej toksycznymi junks bonds i obligacjami dysfunkcyjnych republik bananowych, a nie z pierwszym echelonem banków światowych. Więc jedźmy dalej bez znieczulenia – najbardziej logicznym wyjaśnieniem całej tej szarady wydaje się to że w każdym innym przypadku tonąca Citigroup musiałaby w obowiązkowym prospekcie wyjawić publicznie wszystkie szczegóły swojej pozycji finansowej, w tym derywatyw. Czyli ujawnić wszem i wobec że jest bankrutem (przypuszczenie własne – cynik9), i to być może już wielokrotnym…

W tej sytuacji atak na Iran mógłby być przysłowiową słomką łamiącą grzbiet wielbłąda. Jego dwa natychmiastowe efekty kolaps systemu prawdopodobnie by przypieczętowały: złoto i ropa strzelające jednocześnie do stratosfery. Nie zapomnijmy że system fiat money nie opiera się na niczym oprócz wiary w papier. Gdy ktoś wkońcu krzyknie “król jest nagi” może być szybko po królu, w największej stampedzie od dolara jaką widziały kroniki finansowych krachów. Heck, może właśnie Ahmadinejad jedzie właśnie w tej chwili do NY z teczką z drugimi $7,5miliarda dla Citi?

Nie chcąc wyjść na kompletnych figurantów zaskoczone decyzją centrali kukły śmiesznie się krygują i bełkoczą bez sensu. Negocjujące z Iranem od lat “European powers” szumią jeszcze coś o koniecznośći “utrzymywania presji”. Zapewne chodzi o ciśnienie w rurociągach tłoczących ropę na wyspę Kharg, główny terminal załadunkowy irańskiej ropy… Pakujący zaś powoli walizki lokator Białego Domu łagodnie apeluje do Iranu aby się “oczyścił (“come clean”). Dosyć to dalekie od niedawnej perspektywy dywanowych bombardowań instalacji wzbogacających… I oczywiście, absolutnie, nie ma problemu… ile Citigroup jeszcze potrzebuje? Wiadomo też że nic tak nie “oczyszcza” jak nie denerwowanie centrali pomysłami typu giełdy naftowej handlującej ropą za euros… Ale Teheran nie po to zrecznie kokietował centralę, dyskretnie zapominając o swojej giełdzie ropy od przeszło roku, aby teraz w ostatnich minutach wszystko zepsuć.

Bush w międzyczasie otrzymał polecenie porozmawiania o Iranie z przewodniczącym Hu w Chinach. Centrala chce wyraźnie nadać swojej decyzji odpowiednią publicity aby nie było wątpliwości kto wydaje rozkazy. Przesłanie jest oczywiste – zrobiliśmy co chcieliście i żadnej bijatyki z Iranem nie będzie. Ale teraz wasza kolej. Pleeeze, trzymajcie w spokoju te góry dolarów które macie i nie rzucajcie ich przypadkiem na rynek bo to koniec dolara. Koniec i nas i koniec rynków jakie znamy, w tym i koniec waszych eksportów do nas. Nikt z tego b**delu zdrowszy nie wyjdzie. Podobnie wdzięczy się Rice do Putina rozsiewając szum zastępczy z bezsensownym apelem do Rosji aby wzięła pod uwagę by “nowe sankcje uwzględniły właśnie opublikowany raport ” (to jest, że nie ma żadnego programu atomowego). Oczevidno! Ponimaem!

W najgłupszym położeniu decyzja centrali postawiła niewątpliwie osłów trojańskich Europy w kraju nad Wisłą, którzy pracowicie sprowadzali sobie na kark tarczę rakietową USA do zwalczania rakiet irańskich. Teraz gdy sama centrala przyznała że nie ma żadnego irańskiego zagrożenia, co zresztą powtarzaliśmy od samego poczatku, stało się jasne że jedynym celem tarczy rakietowej jest Rosja. Jedynym zaś rezultatem jej rozmieszczenia będzie sprowadzenie na kraj ponownie cienia rosyjskich atomówek średniego zasięgu, przeznaczonych do wyeliminowania tarczy, i przy okazji jej gospodarza, w pierwszych minutach każdego zatargu na linii Moskwa – Waszyngton.

Wesołych Świąt.

©2007cynik9

6 thoughts on “Iran, wtyczka i kontakt

  1. Aktualnie wiem ,ze odczepiono sie od Iranu i poszukuje sie spekulantów na rynku ropy .
    Izrael będzie niepocieszony bo nie będzie fajerwerków !
    pozdrowienia

  2. Panie Cyniku9, w odnośniku jest niepotrzebne „o”, poprawny adres poniżej.

    https://www.dni.gov/press_releases/20071203_release.pdf

    Pana publikacje są nie tylko niesamowite, są także przerażające dla zwykłego, nie ogarniającego sytuacji zjadzacza chleba jeśli tylko okaże się, że faktycznie jest, jak Pan mówi.

    Pozdrawiam, wyrazy szacunku.

  3. @goldbug:
    Powrócimy do tego problemu niebawem.

    Póki co ważne jest aby zachować umiar i nie wpadać z jednej skrajności w drugą, żonglując nazwami. Osobiście nie jest dla mnie wcale jasne jak by miała wyglądać deflacja papierowej waluty nie opartej na niczym, która w dodatku jest walutą „rezerwową” świata, a zatem zjawiskiem nie ograniczonym geograficznie do jednego państwa. Względem czego dokładnie mierzyć taką deflację? Deflacja dolara względem złota czy ropy wydaje mi się dosyć abstrakcyjna…

  4. Oczywiście. Mowa o kontrakcji „money AND credit” – przecież kredyt funkcjonuje w systemie jako pieniądz.

    Ok postawie pytanie inaczej?

    Czy należy oczekiwać, tak niegraniczonego pompowania pieniądza-kredytu w system co będzie prowadziło do hiperinflacji, a wraz z tym wzrost nominalnej wartości np. indeksów giełdowych, czy też odwrotnie w wyniku kolapsującego kredytu nawet i to pompowanie nie wystarczy i wsystko będzie laciało na „twarz”.

    Poza tym jeżeli na świecie jest 20-30 więcej kredytu niż rzeczywistego majątku to w pewnym sensie ten dodatkowy pieniądz-kredyt podnosi wyceny „tangible”. Wystarczy zobaczyć obecne ceny nieruchomości, które są wynikiem niczego innego jak „asset inflation” związanych z potężną ilością kredytu, który pojawił się w systemie.

    W sytuacji szybkiej kontrakcji kredytu, również więc „tangible” w początkowym etapie może zacząć drastycznie tracić na wartości wobec „cash”.

    Nadal wydaje mi się, że sytuacja nie jest wcale taka oczywista i warto ją szerzej omówić.

    Ogólnie jednak to TIMING IS KING!

  5. No właśnie. W końcu Pan zaczął pisać „bezlitosny konkret” również na blogu, a nie jak poprzednio wyłącznie w newsletterze. Pisząc konkret mam na myśli „brutal truth” dotyczącą totalnego kolapsu systemu!

    Jak gdzieś wyczytałem wycena połowy wszystkich instrumentów pochodnych silnie zależy od tzw. stopy wolnej od ryzyka, która do tej pory pełniła dosyć marginalną rolę. Jednak teraz przy nieuniknionym wzroście stóp procentowych do poziomu dwucyfrowego może defualtować te derywaty! Już sam ten fakt zapowiada potężne turbulencje!

    Mam pytanie jaki zakłada Pan scenariusz rozwoju kryzysu inflacyjno/deflacyjny czy deflacyjno/inflacyjny?
    Wiem, że z reguły mowa jest o hiperinflacji i to wydaje mi się sensowne z racji „fiat monetary system”, jednak ilość kredytu jest tak potężna, że jego kolaps nawet przy próbie zrzucania pieniędzy przez Bena z helikoptera może okazać się niewystarczający.

    Czy wariant hiperinflacja, a później deflacja ma sens?

    Czy odwrotnie nagłe obsunięcie kredytowe z deflacją, która później przechodzi w hiperinflację jak miało to miejsce w 1929/33.

    Czy przypadkiem w Japonii nie było tak, że mimo oprocentowania BoJ 0,25% a i tak nastąpiła deflacja.

    Będę bardzo wdzięczny za analizę tego problemu.

    Pozdrawiam Pana i proszę o więcej takich „soczystych” wpisów 🙂

    Btw. Jeżeli ktoś myśli, że cały ten kryzys jest wynikiem przypadku, braku wyobraźni czy głupoty ludzi to się srogo myli.
    Są ludzie stojący za tym -Illuminaci, którzy dokładnie wiedzą co robią i mają zapewne dalsze niespodzianki przygotowane na później. Żyliśmy w matrixie.

  6. Cynik, ja Pana kocham!
    Bardzo trafne spostrzeżenia. Jest Pan jak ostry reflektor typu szperacz, który może i razi po oczach, ale pomaga lepiej widzieć.
    Wojtek

Comments are closed.