małe interludium z cyklu: obyczaje tubylców
Zamiast wchodzić w lingwistyczne szczegóły, posłużmy się stosownym przykładem. Dostarcza go nam niejaki Piotr Zychowicz, który w Rzeczypospolitej (20.08.2007) opublikował właśnie artykuł pt. „Oby nie urazić wyznawców Allaha”. Użala się w nim nad upadkiem społeczeństw zachodnich i nad ich naganną uległością wobec miejscowych muzułmanów. Szczególnie irytuje Zychowicza fakt że przez miesiąc pracownicy w jakimś szkockim szpitalu nie będą mogli jeść lunchu przy swoich biurkach i na korytarzach, aby nie irytować widokiem jedzenia głodujących właśnie w okresie ramadanu wyznawców Allaha. Współczuje też losowi szkockich skautów którzy przez miesiąc będą musieli piec nad ogniskiem vegi-burgers zamiast tradycyjnych wieprzowych kiełbasek, aby nie alienować tym swoich muzułmańskich kolegów.
Nie bardzo wiadomo czy red. Zychowicz jest na coś chory, ale jego produkt pasuje do wspomnianego na wstępie zwrotu jak ulał. Nie, nie to że nie pochwala śmiesznej w swojej naiwności przesadnej tolerancji czy nadgorliwości władz świeckiego państwa w stosunku do jednej grupy religijnej. Jest to istotnie godne pożałowania. W świeckim państwie religia powinna być prywatną sprawą jej wyznawców i kończyć się na drzwiach mieszkania, meczetu, cerkwi czy kościoła. Każda religia bez wyjątku. Znamienne jest jednak to że Zychowicz szuka dziury w całym aż w dalekim UK, nie zauważając jak jego własny kraj tuż za drzwiami redakcji pogrąża się krok po kroku w fundamentalistycznym talibanie.
Narady rządu w sanktuarium Maryjnym w Częstochowie, urzędnicze preambuły z wezwaniem do Boga, hierarchia duchowna pouczająca ministrów co wolno a czego nie, szef katolickiej rozgłośni lżący głowę świeckiego państwa, raj podatkowy dla kościoła, całkowita bezkarność kleru, kapelani w izbach celnych, krzyże w salach sądowych. Gdyby Zychowicz trochę pomyślał i rozejrzał się wokół nie musiałby załamywać rąk nad postępem talibanu na zachodzie. Znacznie bardziej zaawansowane państwo wyznaniowe znalazłby u siebie w kraju, pod ręką. Swoje święte oburzenie mógłby wtedy przynajmniej okrasić aureolą obiektywizmu. Tylko z tytułem musiałby uważać – „Aby nie urazić kleru” wymagałoby pewnie specjalnej dyspensy.
A skoro już musi się litować nad uciskanymi skautami w Szkocji, to niech się ich przynajmniej zapyta czy też mają obowiązkową religię w szkołach i czy stopień z niej wliczany jest do średniej…
©2007cynik9
Złoto wytopione z Żydów stanowi fundament bogactwa Szwajcarii, a jednak nikt chyba tego fundamentu nie traktuje jako powodu szczególnej glorii…
@anonimowy: „… niech Pan wróci do finansów, zna się Pan na tym, to widać. Ale jeśli chce Pan wypowiadać się na temat naszej religii…”
Witaj w progach DwuGroszy, anonimowy. Gość w próg, Bóg w dom!
Niech nas Bóg broni abyśmy się kiedykolwiek mieli wypowiadać się na temat religii!! Na religii się nie znamy i nie wypowiadamy. Jest to dla nas tabu większe niż np. pedofilia księży dla episkopatu czy afera Stella Maris dla rządu.
Póki jednak jeszcze wolno bez specjalnej dyspensy, wypowiadamy się na temat świeckiego (podobno) państwa. Teoretycznie panować miał w nim rozdział Kościoła od państwa. Religia jest prywatną sprawą obywateli i nie powinna być mieszana w funkcjonowanie instytucji świeckich. Świeckie państwo z kolei nie powinno wtrącać się do spraw religijnych swoich obywateli, unikając w szczególności faworyzowania jednej religii ponad drugą. Wbrew temu jednak, jak choćby wspomniane przykłady wyraźnie wskazują, państwo zmienia się stopniowo w wyznaniowe. Niewykluczone zresztą że większość nic złego w tym nie widzi, ale my owszem. Na szczęście dyssent jest jeszcze tolerowany, przynajmniej do czasu wprowadzenia inkwizycji.
A do finansów to chętnie wrócimy, Bóg zapłać za zachetę i miłe słowa. W tym także do arcyciekawego uprzywilejowanego statusu finansowego Kościoła w świeckim, równym dla wszystkich podmiotów państwie… Mamy nadzieję że przynajmiej tego nikt nie pomyli z wypowiadaniem się na temat religii i klątwa nas ominie.
pozdrawiam
Łukasz ma rację, niech Pan wróci do finansów, zna się Pan na tym, to widać. Ale jeśli chce Pan wypowiadać się na temat naszej religii, niech Pan najpierw przestudiuje solidnie Sumę teologiczną św.Tomasza z Akwinu nabierze Pan respektu, a może i nawróci( kto wie?). Na pewno nie zaszkodzi.A na deser jeszcze kilka tomów filozoficznej.
I jeszcze jedno. Kto to niby dokonał o czym Pan tak ładnie pisze ….systemu wartości który w Europie wypracowaliśmy od czasów rzymskich. ….?
„Niech Pan wskaze przyklad polskiej (panstwowej) instytucji, w ktorej jest zakaz jedzenia miesa w czasie postu”
Ok, 1:0.
Teraz ja: niech mi Pan wskaże państwo gdzie w państwowej szkole ocenę z religii wlicza się do średniej. 😉
————-
Mimo umizgów pod adresem muzułmanów nie sądzę aby w dziedzinie talibanizacji życia i wpływu kleru na politykę i sferę obyczajową Szkocja była gdziekolwiek w pobliżu naszego kraju.
pozdr.
Bzdury.
Niech Pan wskaze przyklad polskiej (panstwowej) instytucji, w ktorej jest zakaz jedzenia miesa w czasie postu.
Dobrze, ze Pan dzisiaj wrocil w swoim poscie do finansow, bo pisanie o nich duzo lepiej Panu wychodzi. Pozdrawiam.
Myślę że słowem kluczowym jest umiar.
Po pierwsze, ograniczmy sprowadzanie. Po drugie, ok – wymagajmy dopasowania się do miejscowych zwyczajów, w szczególności znajomości tubylczego języka i historii oraz dzielenia systemu wartości który w Europie wypracowaliśmy od czasów rzymskich. Ale wartością tą nie jest średniowieczne państwo wyznaniowe lecz właśnie rozdział kościoła od państwa.
Z moim światopoglądem faworyzowanie jednej religii(przynajmniej ekonomiczne) też się nie zgadza. Trzeba jednak przyznać, że chrześcijaństwo razem z prawem rzymskim stanowią fundament naszej cywilizacji. To oni powinni się dostosowywać a nie my, jesteśmy u siebie.