Znany kpiarz Mark Twain miał kiedyś powiedzieć „A gold mine is a hole in the ground with a liar on top„, w wolnym tłumaczeniu: kopalnia złota to dziura w ziemi plus łgarz. Sam jako niefortunny poszukiwacz srebra w Nevadzie Twain musiał wiedzieć co mówi. Ale gdyby żył w naszych czasach, „łgarza” z pewnością zastąpiłby „stroną internetową”… 🙂
Rzeczywiście, o początkujacych firmach wydobywczych, na ogół we wczesnej fazie poszukiwań, z reguły bardzo niewiele wiadomo. Jedynym źródłem informacji są często założyciele, którzy z reguły mają tendencję do naciągania rzeczy i używania zbyt różowych okularów. Jest to w pewnym sensie nieuniknione. Problem polega na tym że firmy same długo nie wiedzą co dokładnie posiadają w ziemi i wiedzę o tym dopiero stopniowo zdobywają, naprzód w miarę postępu wierceń, potem w ramach eksploatacji pokładu. Nie rzadko nawet w dużych koncernach ze znaczną bieżącą produkcją w miarę dokładna wiedza o posiadanych zasobach ogranicza się do aktualnie eksploatowanych pokładów. Reszta pokładów jest znana stosunkowo mniej, a ich zawartość orientacyjnie szacowana.
Wiedza o zasobach danej firma jest jednak krytyczna dla inwestora, gdyż zasadniczo wpływa to na ocenę wartość firmy i jej potencjału. Jest to szczególnie ważne przy ocenie wartości spółek bardzo małych, we wczesnych fazach rozwoju (tzw. „juniors„), gdzie informacje o zasobach są siłą rzeczy dość fragmentaryczne, a firma poza ewentualnymi złożami nie ma żadnych innych aktywów.
Wybierzmy się zatem z małą wycieczką w geologię. Naszym celem jest zapoznanie się z kilkoma najbardziej podstawowymi pojęciami dotyczacymi pokładów surowców mineralnych wogóle, a rud metali szlachetnych i bazowych w szczególności.
Niezrównanym przewodnikiem w tej dziedzinie jest Canadian Insitut of Mining (CIM) i wydawane przez tą szacowną instytucję materiały. Nas szczególnie interesuje wprowadzona przez CIM klasyfikacja rodzajów złóż, która stała się defacto standardem i jest powszechnie używana w raportach emitowanych przez firmy wydobywcze. Pozwala to na w miarę obiektywne porównanie wielkości złóż eksploatowanych przez różne organizacje, dodajac tym samym znaczące uzupełnienie do modelu „kota w worku” Marka Twaina.
Grafik powyżej ilustruje klasyfikację złoż wg. modelu CIM. Umówmy się przy okazji że będziemy używać terminologii angielskiej, i to z kilku powodów. Po pierwsze, o ile inwestor spotka się z takim terminem analizując potencjalną inwestycję będzie duże prawdopodobieństwo że kompania o którą chodzi i tak jest kanadyjska, amerykańska, australijska lub płd. afrykańska. Po prostu są to kraje najbardziej przyjazne eksploatacji surowców mineralnych oraz nadzwyczaj w nie bogate, a w dodatku mówiące po angielsku. Po drugie, nawet jak nie, to jest szansa prawie 100% -owa że raport i tak będzie w tym języku. I po trzecie wreszcie, cynik9 jest zbyt leniwy by szukać odpowiedników polskich, co do których nie jest nawet zbyt pewnien czy istnieją. Jeżeli jednak jakiś sympatyczny geolog zgłosi się z pomocą, chętnie zamieścimy na końcu tego wpisu odpowiednie tłumaczenia.
Okay, o co tu więc na zdrowy chłopski rozum chodzi?
Kawał materiału skalnego wykazujący koncentrację czegoś tam – złota , srebra, miedzi, cynku, itd. większą od normalnej nazywa się generalnie mineral resource, czyli złoże. O mineral resource możemy wiedzieć więcej lub mniej. W zależności od tego ile wiemy CIM dzieli mineral resource na trzy kategorie. W kolejności od najmniej do najbardziej precyzyjnie zdefiniowanych mamy więc mineral resource: inferred (przypuszczalny), indicated (wskazujący) oraz measured (obserwowany).
I tak, jeżeli na jednej granicy naszej działki potkniemy się przypadkowo o wystający z ziemi złoty nugget , a na drugiej granicy potkniemy się o drugi, nabierzemy uzasadnionych przypuszczeń że nasza działka może zawierać złoto. Całą działkę zaklasyfikujemy wówczas jako przypuszczalne złoże – resource inferred. Przypuszczamy bowiem że w środku znajdziemy żyłę złota lub dwie, na co wystające nuggety zdawałyby się wskazywać. Jeżeli teraz w następnym roku wpuścimy na działkę geologów, którzy wykopią parę dołków oraz wywiercą parę dziur sprawdzając co jest w środku, będziemy mogli powiedzieć coś więcej o zakresie naszego resource. W szczególności zweryfikujemy pozytywnie obecność złota, określając z grubsza koncentrację minerału oraz grubość pokładu. Obszar w ten sposob zdefiniowany, mniejszy od resource inferred, nazywa się resource indicated – wskazujący na obecność złota.
Jeżeli zaś dalej, może w kolejnym roku, powiercimy resource indicated jak ser szwajcarski, będziemy mogli dokładniej wydzielić z niego zarysy bryły 3D zawierającej interesujący nas materiał skalny o koncentracji dostatecznej do planowania produkcji. Ta wspomniana bryła, z reguły dużo mniejsza od resource indicated, nazywa się resouce measured (obserwowana). W tej fazie mając rozkład koncentracji i zarysy bryły, możemy wyrobić sobie dokładniejszą ideę co do ilości fizycznego metalu jaką ona zawiera.
Rekapitulując więc: resource inferred > resource indicated > resource measured
Studiując opis pokładów mineralnych należących do firmy na ogół interesuje nas rubryka „resource measured and indicated”, podawana łącznie. W odniesieniu do złota, na przykład, resource measured and indicated rzedu, powiedzmy, 20 milionów uncji wskazuje na bardzo duże złoże, 8-12 milionów uncji to złoże średnie, a poniżej 8 milionów uncji zaś to złoże małe.
Zawartość złota w złożu jest oczywiście funkcją dwóch rzeczy – samej objętości złotonośnej bryły oraz zawartości w niej złota. Typowo rudy zawierające powyżej 10-15 gramów na tonę uważane są za bogate. Zdarzają się też bardzo bogate rudy, z koncentracją złota rzędu 30 gramów/tonę. Koncentracja 2-10 gramów/tonę wskazuje na rudę średniej jakości , zaś poniżej 2 gramów/tonę za rudę słabej jakości. Eksploatacja dużego złoża słabych jakościowo rud może być ciągle ekonomicznie opłacalna metodą okrywkową. Należy też pamiętać że często pokład mineralny zawiera nie jeden a kilka minerałów, a o ekonomii wydobycia decydują ich wzajemne proporcje.
Więcej szczegółów o inwestowaniu w metale szlachetne, łącznie z komentarzem rynkowym i alertami, dla abonentów naszego DwaGrosze NewsLetter. Dołącz i Ty!
©2007cynik9
złoża naturalne na działce rolnej/budowlanej
Pytanie jest dość oczywiste, mianowicie jeśli właściciel danej działki stwierdzi czy to świadomie, bądź na skutek przypadkowego odkrycia że na jego działce znajdują się naturalne złoża, to według prawa polskiego jest jego właścicielem? Czy mimo to surowce naturalne należą do skarbu państwa?
Niby odpowiedź oczywista, jednak po wyszukaniu w internecie, w Polsce (nie znalazłem dokładnych informacji) właściciel gruntu jest prawowitym właścicielem znajdującego się na działce wszelkich udokumentowanych nieruchomości sztucznych (budynki, podziemne zabudowania, itp.) jak naturalnych zarówno które wyrosły bez udziału człowieka jak zagospodarowanych na drodze planowanego sadzenia roślin (sady, drzewa, itp.)
Natomiast wszelkie nie udokumentowane rzeczy, w szczególności znajdujące się pod działką, należą do skarbu państwa. Jak to jest?
W USA prawo jest jasne, grunt należący do właściciela obejmuje zarówno teren powietrzny jak podziemny wraz ze złożami naturalnymi, jeśli takowe występują, które mogą zostać odkryte w przyszłości.
Jak ma się sprawa z polskim prawem, w sytuacji gdy właściciel działki odkryje złoża węgla, ropy, czy jakiekolwiek innego naturalnego złoża?
A i pytanie dodatkowe, stan prawny działki czy to rolna bądź budowlana, która nie stawia blokad co do wydobywania tych złóż, jeśli okaże się że własność tego złoża należy do właściciela działki?