sensownym kosztem…
Sprawa z testowaniem srebra jest jednak nieoczekiwanie dość skomplikowana, i to bynajmniej nie ze względów technicznych. W odróżnieniu od swoich szlachetnych kuzynów złota i platyny srebro chętnie reaguje z wieloma substancjami, co oferuje całą gamę możliwych metod badania zawartości. Problemem jest opłacalność.
Najbardziej precyzyjna metoda określenia zawartości srebra, używana w urzędach probierczych, to metoda miareczkowa (chemiczna, ang.titration). W procesie tym próbka srebra jest dokładnie ważona po czym jest rozpuszczana w kwasie azotowym. Następnie dodaje się do tego precyzyjnie dozowany roztwór chlorku sodu (czyli sól kuchenna) obserwując zmieniające sie parametery elektryczne roztworu. Z równolegle wyświetlanego na ekranie komputera grafika można uchwycić moment w którym całe srebro w roztworze przereagowało, a stąd wyliczyć ile go tam było. Metoda ta pozwala na osiagnięcie dokładności rzędu 1 cząstki na tysiąc.
Tyle tylko że wiąże się z tym pewien koszt. Niewielu więc będzie specjalnie zainteresowanych aby z niewielkim srebrnym przedmiotem biec do urzędu probierczego po diagnozę. W rzeczy samej, srebro jest tak tanie (do czasu, do czasu 😉 przyp. cynik9 ) że również inna, opisana w odcinku o testowaniu złota metoda – spektografia rentgenowska (XRF) nie bardzo ma ekonomiczny sens. Cóż nam z tego że z-XRF-ujemy srebrną obraczkę za 40 euro, skoro sama obrączka ma wartość 15 euro?
Amatorowi okazyjnie kupowanego srebra w warunkach domowych pozostaje więc jedynie stary znajomy – kamień probierczy (obok), plus gama prostych chemicznych mikstur sprzedawanych pod etykietką „płyn do testowania srebra” czy też może bardziej adekwatnie „silver testing kit”. Tak jak w złocie, ideą tutaj jest potarcie kamienia srebrnym przedmiotem i potraktowanie zeskrobanej w ten sposób próbki zakupioną miksturą. Cienka smużka materiału na kamieniu probierczym wchodzi w reakcję z miksturą, czego skutkiem jest wyraźna zmiana koloru. Po intensywności koloru wprawne oko wychwycić może nawet orientacyjną próbę srebra (im ciemniejszy kolor tym próba niższa), ale w wielu przypadkach chodzi jedynie o test srebro/nie srebro.
Co może być tą tajemną miksturą sprawdzającą srebro? Jedna z wielu możliwych recept zaleca zmieszanie (o północy, na rozstajach dróg – :-)) silnego kwasu, na przykład azotowego, ze związkami chromu. Mikstura taka nadaje się do użycia nawet w warunkach polowych, kiedy może nie mamy kamienia probierczego pod ręką. Wystarczy nanieść jedną małą kropelkę mikstury bezpośrednio na nasze srebro, popatrzyć dobrze na kolor, po czym szybko i dobrze zmyć wszystko wodą. Kolor czerwony do czerwonawo-brązowego wskazuje na srebro (to najczęściej, kolor zależy od użytych ingredientów). Inną miksturą używaną w tym celu jest popularna „woda królewska”.
W warunkach domowych nie należałoby również pomijać prostego testu określenia ciężaru właściwego materiału. Trochę z tym zachodu ale cena w końcu niewielka i rzecz nie wymaga doktoratu z fizyki. Test polega na dokładnym zważeniu przedmiotu i podzielenia tego przez znalezioną jego objętość. Może okazać się pomocny szczególnie tam gdzie w grę wchodzi podejrzenie że jedynie wierzchnia warstwa jest srebrem.
Srebro, nawiasem, jest stosunkowo ciężkie (chociaż bez porównania lżejsze od złota i platyny). Na przykład jest conajmniej 10x cięższe od wody, więc wszystko lżejsze jest automatycznie podejrzane. Srebro jest również 10% cięższe od miedzi i 15% cięższe od żelaza i cyny. I wprawdzie sama waga nie jest na nic dowodem, ale może być użyteczną wskazówką. Warto też wspomnieć że w odróżnieniu od stali srebro nie jest magnetyczne – posrebrzaną stal można więc łatwo sprawdzić magnesem.
Dla inwestorów w srebrne monety lokacyjne powtórzmy jeszcze na zakończenie tego odcinka sugestię z wpisu o testowaniu monet złotych. Jest ona równie prawdziwa w srebrze. Otóż ogólny problem testowania srebra można w tym przypadku obejść znacznie go upraszczając. Ma to miejsce wtedy gdy skoncentrujemy się – przynajmniej na początku – na jednym typie monety lokacyjnej. Nabywając pierwszy egzemplarz ze 100% gwarantowanego źródła, możemy trudniejszy problem sprowadzić do znacznie prostszego stwierdzenia dostatecznego podobieństwa kolejnych nabytków z posiadanym oryginałem.
———————–
dodane 19.03.2011: Rozszerzona i uaktualniona wersja tego wpisu (Praktyczne testowanie srebra dla inwestorów) ukazała się w 2011 w TwoNuggets Newsletter, polskim newsletterze dla inwestorów redagowanym przez cynika9.
©2007cynik9
Do sprawdzenia wystarczą dwa silne magnesy neodymowe. Złoto i serbro to silne diamagnetyki. Pręcik z materiału paramagnetycznego lub ferromagnetycznego ustawi się wzdłuż linii pola , a pręcik z materiału diamagnetycznego – prostopadle. Znając ten fakt można w prosty sposób przetestować złoto i srebro czystej próby lub z domieszkami miedzi.
kiedys kupilem kilka 10-uncjowych sztabek srebra na aukcji i wiedziony paranoja (bo cena wydawala mi sie dosc niska) wybralem sie do jubilera, zeby sprawdzic czy sa autentyczne.
jubiler tylko sie usmiechnal i stwierdzil: „panie, tego sie nie oplaca falszowac…” 🙂
byc moze na razie nie 🙂