Z bankami centralnymi drukującymi papierowe waluty bez żadnej relacji z obiektywnym wzorcem wartości jakim dawniej było złoto, porównywanie ich relatywnej „wartości” i szybkości dalszej dewaluacji ma coś z wróżenia z fusów. Trudno uwierzyć że miliony skądinąd poważnych ludzi i instytucji dokonują codziennie na rynkach walutowych trylionowych zakładów w którą stronę będzie papierowy wiatr wiał, a wszystko to jedynie na podstawie szybciej czy wolniej drukowanych kolorowych papierków.
Na szczęście chłopi na pojezierzu Drawskim mają teraz na głowie ważniejsze sprawy żniw i sianokosów, co pozostawia im mniej czasu na dołączenie do rzesz spekulantów na rynkach walutowych. No, ale jesienią zobaczymy, wiele rzeczy może się zmienić… 😉
Ponieważ jednak oprócz pracujących chłopów mamy teraz wszędzie leniuchującą na wakacjach resztę, w tym połowę reszty leniuchującą zagranicą, może nie od rzeczy będzie porównanie „siły” różnych walut, w których koszty owego leniuchowania są liczone. Dokonamy tego na podstawie nieco łopatologicznego porównania ile kosztuje w różnych miejscach dokładnie ten sam, powszechnie rozpoznawalny, popularny produkt który każdy zna i (o ile nie znajdzie czegoś lepszego) używa.
Chodzi o wprowadzony dawno temu przez the Economist BigMac Index, czyli porównywanie ceny hamburgera BigMac u MacDonaldsa. Wartością tego indeksu jest tzw. purchasing power parity (PPP), czyli cena lokalna podzielona przez cenę w USA.
Pełną aktualną tabelę BigMac Index zamieszcza the Economist w swoim wydaniu z 5 lipca. Grafik poniżej jest kompilacją najbardziej interesujących nas fragmentów, szczególnie w odniesieniu do krajów ościennych. Dwie środkowe kolumny to ceny BigMaca w lokalnej walucie oraz jej ekwiwalent w US$, przy kursach walut względem dolara z początku lipca 2007. Ostatnia kolumna podaje różnicę, w procentach, pomiędzy lokalną ceną BigMaca wyrażoną w US$ oraz w USA. Minus oznacza zatem cenę niższą niż w USA, plus wyższą.
Co z tej tabelki wynika? Parę ciekawych rzeczy. To na przykład że najtańszego BigMaca zjeść można w Chinach, bo tylko za ekwiwalent $1.45. Sam fakt że hamburgery stały się częścią chińskiego menu nie dziwi natomiast wcale; nie od dziś wiadomo że Chińczycy zjedzą dosłownie wszystko… 😀
Wyciągnąć by można było stąd wniosek że chiński juan jest w porównaniu do US$ niedowartościowany o ok. 58%. Economist wskazuje jednak, nie bez racji, że porównywanie walut krajowych według indeksu BigMac ma większy sens gdy chodzi o kraje o porównywalnym stopniu rozwoju. Cena hamburgera jest bowiem mocno zależna od lokalnych płac i czynszów, dzięki którym ma tendencję wypadać taniej w krajach biednych.
Okay, jeśli więc zaczniemy porównywać waluty krajów bogatych – o zbliżonym poziomie rozwoju – to okaże się że prawie wszystkie są znacznie droższe od waluty USA. A ujmując rzecz odrobinę dosadniej – to dolar spadł jak cegła względem prawie wszystkiego poza nim. Cała strefa euro na przykład jest średnio o ok. 22% droższa. Co ciekawsze jednak, najdrożej hamburger wypada właśnie poza obszarem euro, w najpiękniejszych krajobrazowo krajach Europy – Norwegii, Szwajcarii i Islandii. Czyżby miała to być jakaś kara dla natrętnych turystów, których wysokie ceny nie dość skutecznie odstręczały od przyjazdu? Frank szwajcarski, przykładowo, wyglada na przewartościowanego o 53%. Dajmy mu jednak kredyt ponieważ ostatnio trochę spadał. Ale już o ponad 100% przewartościowane waluty Norwegii i Islandii to pewna przesada! Powinny przecież być w stanie oziębić afekcje turystów znacznie lepiej niż miejscowe lodowce i fjordy!
Podejrzanym wyjątkiem na skali BigMac Index jest Japonia – wychodzi na to że jej jen jest niedowartościowany o 33%. Na pierwszy rzut oka mogłoby się wydawać że wiąże się to z carry-trade, czyli nagminnymi praktykami pożyczania w nisko oprocentowanej walucie, takiej jak jen, w celu różnych spekulacji o wielokrotnie większym przebiciu. Z drugiej strony jednak podobny carry-trade ma miejsce we franku szwajcarskim, a ten niedowartościowania nie wykazuje. W grę wchodzić więc muszą i inne czynniki. Poza tym japoński hamurger może być wyjątkowo tani, ale wiele innych rzeczy nie bardzo wskazuje aby kraj Kwitnącej Wiśni był takim cenowym eldorado. No, może tylko dla Islandczyków i Norwegów.
A co u nas? BigMac index sugeruje że hamburgera można wprawdzie w Koszalinie jeszcze zjeść taniej niż w Nowym Jorku, ale długo to chyba nie potrwa. Złoty polski ma być wg. indeksu niedowartościowany o 26%. Jest to mniej więcej poziom walut krajów ościennych, z wyjątkiem Węgier. No ale kto przy zdrowych zmysłach będąc w kraju porkoltów, gulaszów, fokani i parykarzy będzie zawracał sobie głowę MacDonaldsem?
Wygląda wiec na to że dla entuzjastów super taniej junk food w pobliżu została nam już tylko Ukraina. 🙁
©2007cynik9
No to właśnie w Islandii przeceniono walutę o ponad 70%. Czekają nas inne przeceny?
Ja myślę, że ten indeks najlepiej odzwierciedla poziom zamożności pewnej grupy społecznej, żywiącej się w MCD w danym kraju.
Jak nazwać tę grupę? Nie mam w tej chwili na to określenia, ale jest to rodzaj średniej klasy w jakimś rozumieniu. (Wybaczcie to rozmyte mówienie) 😉
Oh, la, la, David, nie tak szybko, tabelka się zgadza. Chodzi nam przecież o porównanie parytetu dwu RÓŻNYCH walut. Z tego powodu do PPP bierzemy cenę lokalną w MIEJSCOWEJ walucie (8.25 peso) i ją dzielimy przez cenę w USA ($ 3.41). W przypadku Argentyny mamy więc 8.25 / 3.41 = 2.42, zatem dokładnie wartość PPP w przedostatniej kolumnie. Jest to więc hipotetyczny przelicznik walutowy przy którym BigMac w NY i Buenos Aires kosztowałby tyle samo.
Ale tyle samo nie kosztuje – przeliczając peso po kursie oficjalnym BigMac w Buenos Aires kosztuje równowartość $ 2.67 (kolumna trzecia). W porównaniu do ceny w NY ($ 3.41) jest to więc (2,67-3,41)/3.41 = -22% taniej (dokładnie 21,70%). Stąd bierze się wartość w ostatniej kolumnie.
————-
Przyznaję się jedynie do jednej wpadki, którą niezwłocznie koryguję: w przedostatnim zdaniu nad tabelką fragment „ceną lokalną” powinien brzmieć „ceną lokalną wyrażoną w US$”. W przeciwnym razie kłóciłoby się to z poprzednim odniesieniem do ceny lokalnej, wyrażonej w lokalnej walucie.
dziękuję za krytyczne czytanie!! & pozdrawiam
witam,
jakas lipna ta tabelka. kompletnie zadne wartosci nie sa zgodne z przedstawionymi opisami. no bo skoro 1 bic mac kosztuje w USA $3,41 (wiersz 1) to jakim cudem:
-wezmy pierwsze Państwo z brzegu – Argentyne…
Napisane jest ze PPP to :”cena lokalna podzielona przez cenę w USA”
Podzielmy wiec 2,67 przez 3,41. U mnie na kalkulatorze (i nie tylko) wychodzi 0,78, a nie niestety 2,42 – jak blednie podano. Poza tym ostatnia kolumna – tez jest niezgodna z opisem. Roznica tu wynosi 3,41 – 2,67 = 0,74, czyli 28% z 2,67 a nie 22%.
Wszystkie pozycje sa niezgodne z prawda (opisami). Nie ma co sie wiec rozwodzic nad wynikami ktore nie sa poprawne i nad ktorymi jak widac nikt sie nie zastanowil.
Na pierwszy rzut oka, bez zbytniego zastanawiania sie widac ze cos jest nie tak, bo skoro:
„Ostatnia kolumna podaje różnicę, w procentach, pomiędzy ceną lokalną oraz w USA. Minus oznacza zatem cenę niższą niż w USA, plus wyższą.”
to jakim cudem w PPP moga byc wartosci wieksze od 1, skoro cena jest nizsza (minusy) i skoro PPP powstaje przez podzielenie ceny lokalnej (nizszej) przez cene w usa (wyzsza) ????????
W tym wypadku przedstawione liczby (bo na pewno nie wyniki) lepiej nazwac: „Kaszan(k)a Index”
pozdrawiam,
Dawid