Złoto Hiszpanii

Vaya con dios

Góry hiszpańskiego złota?
A no, coś koło tego.
Zdobyte?
Gdzie tam, sprzedane!
Jak to sprzedane? przez kogo? Inków? Azteków?
Gdzie tam, przez samych Hiszpanów!
Jak to? no to co ci Hiszpanie teraz
mają ?
Zero!
No ale przecież mają ministra finansów który musi coś…
Właśnie o nim mówię…

Taki oto złośliwy dialog chodzi cynikowi9 po głowie w te dnie letnich doldrums w złocie, kiedy tradycyjnie niewiele się dzieje. Ale okazuje się że jak trochę pokopać to parę ciekawych rzeczy zawsze można odgrzebać.

Okazuje się na przykład, co sygnalizowaliśmy już wcześniej w naszym DwaGrosze NewsLetter, że pod gorący prysznic dostała się ostatnio Hiszpania. Ratując się przed finansowym kryzysem kraj urządził masową wyprzedaż rezerw walutowych. W panice poszło pod młotek złoto, a więc dziecko wylane razem z kapielą. Złota w tej nieplanowanej wyprzedaży było 80 ton, a między marcem a majem Hiszpanie pozbyli się w sumie 108 ton. Dla psów z wyczulonym węchem na specjalne okazje interesujące jest otoczenie całego widowiska i emitowane tu i ówdzie zapaszki.

Wyprzedaż rodzinnej biżuterii nie zdarza się często. Poprzednio miała miejsce w miejscach takich jak Argentyna, Tajlandia czy Indonezja, niekoniecznie znanych ze stabilności. Poprzedza to często poważne turbulencje i okresy napięć. Krótko potem banki zostają zamknięte, rynki kapitałowe padają na twarz, a populacja otrzymuje soczystego, finansowego kopa. Poczym puszczana jest dyskietka o konieczności zaciskania pasa, osładzanej muzyką szukania winnych. Czyli akurat scenariusz w którym posiadanie rezerwy w fizycznym złocie przez obywateli jest szczególnie dobrym pomysłem.

Jak mogłoby się to rozgrywać w jednym z krajów strefy euro, gdzie np. selektywna dewaluacja nie jest możliwa, nie do końca jeszcze wiadomo. Ale jakoś międzyunijna pomoc nie wydaje się zbyt prawdopodobna. Ochrona depozytów bankowych za wszelką cenę? Być może, ale nie warto na to liczyć. A już na pewno nie na szerzej skoordynowane wysiłki w celu zastopowania możliwej paniki giełdowej. Hmm, hmm, ciekawa konfiguracja na tej szachownicy.

Na pierwszy rzut oka gospodarka rozwija się ciągle ok, w tym sektor nieruchomości który był długo jej główną siłą napędową. Ale mogą to być tylko pozory. Hiszpania ma największe deficyty w historii i grubo większe niż inne kraje zachodnie. Teraz w panice pozbywa się jednej z niewielu wartościowych rzeczy które posiadała. Ludzie na ulicach jeszcze nie panikują. Ale przewidujący inwestor powinien zacząć myśleć trzy ruchy naprzód o interesujących okazjach które być może miłościwie nam się nadarzą. Flamenco w Madrycie zaczyna bowiem wyglądać coraz bardziej jak tango argentyńskie sprzed kilku lat 🙂

Klejnoty Pojezierza Drawskiego
Ciekawe zapaszki dochodzą też z samej transakcji zdumpowania w pośpiechu na rynku 80 ton złota. Minister Finansów Pedro Solbes miał to nazwać strategią „przesuwania rezerw w bardziej zyskowne instrumenty dłużne„. Przetłumaczone z narzecza finansowoblablahiszpańskiego na nasze oznacza to że Pedro po prostu zamienił złoto na papier. Czyli siekierkę na kijek. To czy jest czyimś stryjkiem prasa nie podaje. Przypomniała natomiast że profesor Pedro był dawniej komisarzem EU w sprawach, nomen-omen, finansowych. Wielu musi się w tym miejscu niewątpliwie zapytywać jak profesor komisarz może wygadywać aż takie bzury. EU, du bist verloren – skomentowałby to niewątpliwie Bismarck, gdyby żył.

Niespeszony profesor Pedro ciągnie jednak dalej: „naszym celem jest sprzedaż złota, aktywa nie przynoszącego zysku, celem inwestycji w obligacje, które są bardziej zyskowne„. Nie przynoszącego zysku? Z jakiego drzewa się hiszpański profesor urwał? A aprecjacja złota od 1999 rzędu 130% to nie zysk? Jaki zysk zanotowałby w tym czasie posiadacz obligacji? No i wreszcie ten mocny akord na koniec – „celem naszych rezerw jest zmaksymalizowanie ich zyskowności„. Uff.

Opisując na tym blogu wyczyny Gordona Browna jakiś czas temu cynik9 nie spodziewał się że prędko trafi się w Europie większy pajac. A tu proszę, fik mik, i mamy dwóch.

Oj, Pedro, Pedro, aby ci tylko andaluzyjscy chłopi nie wytłumaczyli kiedyś widłami jak „zyskowne” okażą się te twoje papiery za dziesięć lat, i nie upomnieli się o swoje złoto które im właśnie opyliłeś…

Ale cóż, mamy wystarczająco wiele własnych problemów aby się jeszcze martwić o Pedra. Na szczęście jednak nie należy do nich słaby rynek złota, który nawet w środku letniej flauty połknął hiszpańskie złoto bez większej czkawki. Dobrze to rokuje na jesień.

una Piña Colada, por favor

©2007cynik9

One thought on “Złoto Hiszpanii

Comments are closed.