prościej niż się wydaje
Gdybyśmy kiedyś rzeczywiście potrzebowali określić próbę złota to rada jest prosta. Jedziemy do takiego urzędu lub większego jubilera w okolicy który prawdopodobnie za paręnaście euro zXRF-uje nasz pierścionek czy łańcuszek i da nam komputerowy wydruk tego co w nim siedzi. Nie jest to jednak aparat do amatorskiego użytku na strychu lub do wzięcia na wycieczkę do Istambułu, skąd planujemy wrócić obwieszeni tanimi złotymi (?? ;-D) łańcuszkami wątpliwego pochodzenia…
Owszem, prostsze z wymienionych technik można od biedy zastosować w warunkach domowych, ale będzie to co najwyżej pobieżna ocena karatingu, a nie poważny pomiar.
Sądząc z wielu zapytań, temat czy oferowana moneta jest autentykiem czy falsyfikatem, szczególnie w kontekście handlu poprzez internet, absorbuje jednak wielu szanownych czytelników i (potencjalnych) inwestorów w złoto i wart jest może szerszego potraktowania. Jak więc poznać autentyk? Jak nie dać się oszukać? Czy rzeczywiście obejdzie się bez badania próby?
Otóż nasza sugestia w tym aspekcie – w największym skrócie – polega na kombinacji rozsądku, wiedzy oraz … generalnie na sprytnym obejściu głównego problemu, który zostawiamy ekspertom. I wprawdzie nic na tym świecie nie jest 100% gwarantowane, ale z odpowiednią wiedzą i odrobiną rozsądku zajedziemy daleko.
Przede wszystkim więc ogniskujemy swoją energię i kapitał na osiągnięciu koniecznej przewagi wiedzy – na początku wycinkowo – nad konkurencją. Jak? Niezwykle prosto – po prostu kupimy naszą pierwszą złotą monetę ze 100% pewnego źródła, nie zwracając specjalnej uwagi na koszty. Przyjmij że cena monety jest spot, a różnica to cena Twojej edukacji. Tym zaufanym źródłem może być renomowany bank lub dealer metali szlachetnych. Na pewno nie będzie nim przypadkowy sprzedawca na Allegro czy eBay!
Ta pierwsza moneta to ważny układ odniesienia – nasz gwarantowany wzorzec. Być może to jedynie pierwsza z wielu kolejnych; koncentrujemy się jednak tylko na jednym typie, na początek. Dużo prościej w ten sposób osiągnąć wymaganą wiedzę i zaufanie do własnych umiejętności.
Inną praktyczną inwestycją w naszą edukację na tym etapie będzie duża lupa, najlepiej z podświetlaniem, za 15zł, plus bateryjka. Siądźmy sobie teraz wygodnie w fotelu, weźmy w ręce naszego wzorcowego Krugerranda (załóżmy) i pooglądajmy go ze wszystkich stron. Pod lupą, bez lupy, awers, rewers. Sprawdźmy jego grubość (2.75mm), średnicę (32.60mm), wagę (33.93g).
Jak się przekonamy, oprócz waloru edukacyjnego, tego typu obdukcja pięknego złotego obiektu ma w sobie coś magicznego… Dokładnie zbadajmy wizerunek pana Paula Krugera , postaci wielce zasłużonej dla Afryki Płd. Zapoznajmy się z wizerunkiem sympatycznej antylopy [Springbok, łac. Antidorcas marsupialis] z drugiej strony… Poczytajmy sobie też coś o naszym obiekcie w internecie, poznajmy dokładnie jego parametry i historię.
W ten sposób nasz problem z identyfikacją zostanie praktycznie zredukowany to pytania czy inny egzemplarz tego samego gatunku wystarczajaco przypomina wzorzec (który już znamy). Innymi słowy, czy Krugerrand#2, #3 i dalsze jest taki sam jak Krugerrand#1. Po naszej sesji z fotelem, lupą i prawdziwym Krugerrandem będziemy wiedzieli – z autopsji – że złoto na przykład jest bardzo ciężkie, dużo cięższe niż ołów. Zobaczymy też że 22-karatowy Krugerrand ma charakterystyczny czerwonawy odcień, pochodzący od domieszki miedzi. Moneta zawiera dokładnie jedną uncję czystego złota (31.10g), z czego wnioskujemy że różnica 2.8g w wadze którą obserwujemy (33.93g – 31.103g = 2.8g) musi być miedzią. Wbrew popularnej opinii laików złoto nie zawsze jest „żółte”, ani też przesadnie się nie „świeci”.
Ok, jeżeli teraz uściślimy nasze badania Krugerranda i stwierdzimy że ma on a) wizerunki po rewersie i awersie takie same jak oryginał (lupa), b) średnicę i grubość taką samą jak oryginał (suwmiarka) oraz c) wagę taką samą jak oryginał (waga) to … jest Krugerrandem!
No ale czy ktoś nie zrobił sprytnej podróbki? W rzeczy samej podrobienie złota w tej formie, gdy druga strona (my) wie o co chodzi jest nadzwyczaj trudne i moim zdaniem kompletnie nieopłacalne! Tania imitacja, obliczona na naiwnych – jak najbardziej! Ale o ile będzie miała wymiary Krugerranda to wagowo będzie lżejsza. Albo jeżeli waga będzie się zgadzać to przynajmniej jeden z wymiarów – nigdy.
Zabawę z suwmiarką i wagą laboratoryjną może nam zastąpić kolejna umiarkowana inwestycja rzędu $100 – tzw. linijka Fischa. Jak widać obok, jest to trywialny kawałek plastiku z okrągłą wklęsłością odpowiadającą wymiarom naszej monety oraz szczeliną, również ściśle odpowiadającą jej grubości i średnicy. Jeżeli teraz nasz Krugerrand pasuje dokładnie w okrągłym wgłębieniu oraz przechodzi, ale bez luzu, poprzez szczelinę, szansa jest spora że rzeczywiście jest Krugerrandem. Aby upewnić się co do tego musimy jeszcze sprawdzić wagę, w czym pomaga nam niewielka nóżka z podspodu, która czyni z linijki Fischa małą dźwignię-huśtawkę. O ile dłuższa część linijki równoważy krótszą część z leżącym we wgłębieniu Krugerrandem, przyjąć można z dużym prawdopodobieństwem że doczynienia mamy rzeczywiście z autentyczną monetą. Małym problemem jest jedynie to że dla każdej monety potrzebujemy innej specyficznej linijki, i nawet gdybyśmy chcieli tylko jedną musimy kupić cały ich pęczek.
A co z podróbką innym materiałem o podobnym cieżarze właściwym, może ktoś zapytać? Ano, powodzenia! Z uwagi na wysoki ciężar właściwy w grę wchodzi praktycznie jedynie platyna i wolfram (tungsten). Jeżeli ktoś chce nas nabierać podmieniając złoto przeszło dwa razy droższą platyną powinniśmy … dać się nabrać! Natomiast aby stopić wolfram, z punktem topnienia dwa razy wyższym niż złoto trzeba, jak to się mówi, pochodzić z dobrego domu. Więc nie jest to raczej zabawa dla garażowych fałszerzy choć owszem, znane są próby fałszowania wolframem większych sztab złota.
Aby przyszli fałszerze nie poczuli się w tym miejscu sfrustrowani brakiem sukcesu z szanownymi czytelnikami tego blogu, parę wskazówek także i dla nich. 🙂
Kto by podrabiał najbardziej rozpoznawalną formę złota na świecie podczas gdy tyle jest innych form dużo mniej znanych i mniej popularnych? Albo czemu by podrabiać standartowy produkt przeznaczony dla w miarę wyrafinowanego odbiorcy, podczas gdy tyle razy większy jest rynek rozmaitych niestandartowych świecidełek, łańcuszków, breloczków, medalików, kolczyków, obraczek, pierścionków itd, przeznaczonych w dużym stopniu dla przypadkowego, nieprzygotowanego, naiwnego odbiorcy? Kto by inwestował energię i – owszem – trochę złota w podrabianie Krugerranda który i tak sprzedaje się tylko trochę powyżej spot, zamiast skupić się na bardziej intratnym fałszowaniu nieco starszych monet kolekcjonerskich, ze znacznym, niejednokrotnie dziesięciokrotnym i więcej przebiciem ponad spot?
Oczywiście powyższe uwagi o sprawdzaniu złotej monety, i korzyści wynikające z przedstawionego podejścia, żadną miarą nie ograniczają się do Krugerrandów. Kilka innych złotych monet inwestycyjnych, wymienianych wcześniej w dywagacjach na naszym blogu, będzie równie dobrych (choć trochę droższych w nabyciu). Nie należy jednak gubić z pola widzenia głównej przesłanki, którą jest koncentracja na jednej, popularnej monecie inwestycyjnej bez żadnej dodanej wartości historyczno- kolekcjonerskiej. Moneta ma określone parametry i na ogół jednego emitenta, co znacznie ułatwia jej identyfikację. Kupując różne monety, od różnych emitentów, o różnych nominałach, a w szczególności monety sprzed 1933, wkraczamy w inny, bardziej wymagajacy i bardziej „kolekcjonersko zorientowany” świat. Inwestycyjnie może to być bardzo intratne, jak dzieła sztuki, ale wymaga też głębszej wiedzy i pełnej świadomości znacznie wyższego ryzyka.
©2007cynik9
Też jestem zainteresowany możliwością nabycia Krugerrandów, na razie z mojego rozeznania wynika, że sztabki są tańsze (co mnie dziwi).
Dostał Pan potwierdzenie wpisu? Jezeli nie to proponuję wpisać się ponownie – adres jest usuwany w przypadku gdy email „bounces” i nie może być dostarczona. Niestety, jestem ciągle w rozjazdach i NewsLetter, zgodnie z zapowiedzią, jest na ten czas zawieszony, łacznie z dodatkami do listy emailowej. Nie mogę też zdalnie sprawdzić sytuacji.
Normalnie NewsLetter ukazuje się co tydzień. pozdr.
Witam,
Zapisałem się w kwietniu na newsletter, ale żadnego nie dostałem. Czy tak rzadko są wysyłane? Czy jest dostęp do archiwum?
Szukam głównie informacji gdzie najtaniej (wliczając czas i koszt dojazdu czy przesyłki i ewentualne ryzyko) kupić Krugerrandy?