czyli angielskie poczucie humoru
W ilości klownów trwoniących publiczne pieniądze Polska bez wątpienia plasuje się w czołówce europejskiej. To że nie jest to absolutne przodownictwo zawdzięczamy nie tyle brakowi kadr a raczej temu że na razie nie bardzo jest co trwonić. Emerytury górnicze czy becikowe mogą irytować ale niezupełnie jest to majątek narodowy w sztabach złota. Chodzi jedynie o parę worków z papierkami, które w razie potrzeby można łatwo dodrukować. W dziedzinie trwonienia złota – prawdziwego majątku pokoleń – niekwestionowanym leaderem wśród międzynarodowych klownów jest bez wątpienia brytyjski kanclerz skarbu i namaszczony następca Blair’a – Gordon Brown.
Dając widocznie wiarę sloganom bankowego kartelu o złocie jako „barbarzyńskim relikcie” dla którego nie ma miejsca w nowoczesnym świecie oraz clintonowskim obietnicom polityki „silnego dolara” Brown w 1999 wpadł na genialny pomysł pozbycia się ponad połowy brytyjskich rezerw złota. Hurtowe pozbywanie się złota zorganizowano w postaci gigantycznego publicznego jarmarku, jako że Brown naciskał na sprzedaż na otwartych aukcjach. W sumie między lipcem 1999 a marcem 2002 Brown zorganizował 17 aukcji na których pozbył się brytyjskiego złota po średniej cenie aż $274.9 za uncję. Sprzedaż 415 ton złota postawiła UK w grupie krajów z najniższymi rezerwami złota. Rezerwy walutowe UK w złocie stopniały w tym procesie do zaledwie 7% całości. Złoto brytyjskiego imperium wywędrowało więc dzieki Brownowi z sejfów i skarbców, a na jego miejscu pojawiły się równo poukładane kolumienki banknotów: dolarów, yenów, euro. Zamiast wykręcić się jakimś upadkiem z konia na głowę i przeprosić od razu odkręcajac gafę, Brown twierdził wówczas wyzywająco że służyć to ma osiągnięciu „lepszego balansu” w strukturze rezerw.
O tym jak kosztownym okazał się ten ideologicznie motywowany nonsens jakim było pozbycie się tego złota przekonać się można studiując poniższy grafik ceny złota od 1970 do 2006. Widzimy w nim że ekspert Brown wybrał na pozbycie się złota moment dokładnie najgorszy, akurat w dołku kończącej się długiej, wieloletniej bessy.
Przy obecnych cenach złota ok $690 za uncję radosna działalność Browna naraziła podatników brytyjskich na astronomiczną stratę ponad $4 milardów dolarów. Wprawdzie pajacy takich jak Brown nigdzie nie brakuje, bardziej powściągliwa postawa innych krajów uchroniła je przez powtórzeniem jego bezsensownej krucjaty. Szczególnie wymowna jest tu dwuznaczna postawa posiadacza największych rezerw złota – USA. Trąbiąc na prawo i lewo w owym czasie o walorach silnego dolara oraz zachęcając wszystkich do sprzedaży USA nie pozbyło się jednak nic ze swoich rezerw złota wynoszących 8133 ton. Również posiadacz drugich co do wielkości rezerw złota – Niemcy (3428 ton), mimo okazyjnej retoryki o zamiarach sprzedaży złota by „zainwestować” w te czy inne programy socjalne (ha, ha, ha) do sprzedaży się nie kwapiły.
Brown ze swoją sprzedażą brytyjskiego złota wyszedł więc na występującego przed szereg nawiedzonego cymbała, który przedkłada monetarną ortodoksję ponad dobrze pojęty interes narodowy. Tę reputację utrwalał następnie bezskutecznie lobbując IMF [International Monetary Fund] za sprzedażą złota z jego rezerw, wynoszących 3217 ton (trzecie po USA i Niemczech). Chybionym celem z populistycznym podtekstem miała być tym razem redukcja afrykańskiego zadłużenia. Jak widać, niektórzy eksperci od sprzedaży złota łatwo się nie poddają i są zawsze gotowi dzielić się swoją cenną ekspertyzą… Na szczęście ktoś w USA, kraju mającym najwięcej do powiedzenia w IMF, pociągnał za sznurek i Browna spławiono.
Obecnie, gdy złoto ustanawia coraz to nowe rekordy cenowe i „lepiej zbalansowana” rezerwa Browna w dolarach stopniała o połowę smród ideologicznego pozbycia się złota sprzed kilku lat w samym dołku bessy zaczyna się roznosić. Donosząc o zamierzonym przesłuchaniu Browna przez parlament The Telegraph odkrywa przy okazji że problematyczne może okazać się również te 300 ton złota które podobno miały przetrwać wyprzedaż Browna. Zachodzi bowiem podejrzenie że je „pożyczono” bankom bullionowym [bullion banks], czyli instytucjom w rodzaju Goldman Sachs and JP Morgan. Tego rodzaju „gold-leasing” był w swoim czasie bardzo popularny. Obok sprzedaży, stanowił inną część monetarnej ortodoksji i był aktywnym składnikiem strategii banków centralnych manipulowania ceny złota w dół, związanej z utrzymywaniem „silnego dolara”. Różnica między sprzedażą Browna a leasingiem złota jest tylko kosmetyczna – złoto w obu przypadkach opuszcza skarbiec i jest sprzedawane na rynku, ze znanymi tego efektami. Wyleasowane złoto jednak nadal figuruje w księgach jako własność „ludu”, ponieważ teoretycznie musi zostać kiedyś zwrócone. Lud więc śpi spokojnie ufając że „ma złoto” a bezceremonialni operatorzy polityczni w rodzaju Browna dodatkowo go uspokajają że zamiast zbierać bezproduktywnie kurz „ich” wyleasowane złoto zarabia dla nich mały procent.
Jest uzasadnione podejrzenie że znaczna część złota które banki centralne oficjalnie mają w księgach została już dawno wyleasowana na praktycznie święty nigdy. Dlaczego na święty nigdy? ponieważ jest prawdopodobne że nigdy nie było zamiaru z obu stron aby złoto raz opuszczajace skarbiec miało tam kiedykolwiek fizycznie wrócić. Co najwyżej – w postaci papierowej. Pożyczając złoto na 2% rocznie banki bullionowe natychmiast je sprzedawały kupując za to znacznie wyżej oprocentowanie obligacje i zarabiając na różnicy. Z tych samych względów wiele z kopalń którym udało się przetrwać wieloletnią bessę sprzedawało masowo swoją produkcje złota na lata naprzód w procesie „hedging„, licząc na kolejne lata spadku cen.
Koniec bessy w złocie wszystko to zmienił. Ale nawet w czasach popularności leasowania złota i hedgingu bankierzy centralni w najciemniejszych snach nie spodziewali się że w przeciągu krótkich kilku lat dolarowa cena złota się blisko potroi. Nikt nie przewidywał powrotu „barbarzyńskiego reliktu” do łask. Od strony wierzyciela zwrot dawno sprzedanego przez niego złota w naturze wiązałby się z koniecznoscią odkupienia metalu na wolnym rynku po znacznie wyższej cenie, co dodatkowo wzmagałoby wzrost cen.
Jeżeli więc okazałoby się że sprzedając połowę brytyjskiego złota Gordon Brown drugą połowę przy okazji wyleasował, jest niezła szansa że zafundował Brytyjczykom rezerwy jeszcze bardziej „optymalnie zbalansowane” niż te które sam reklamował – zero złota fizycznego, reszta papier. 😀
Gościa który stracił $4miliardy publicznej kasy nie mający specjalnego poczucia humoru Chińczycy rozstrzeliwują. W honorowej Japonii gość tej hańby nie doczeka bo wcześniej popełni seppuku. Ale angielskie poczucie humoru jest, jak wiadomo, bezkonkurencyjne – szkodnik Brown przymierza się właśnie do fotela premiera! Save Our Souls.
Bardziej szczegółowe informacje dotyczące inwestowania w złoto i srebro, łącznie z regularnym komentarzem rynkowym i alertami, dostępne są dla abonentów naszego cyrkularza emailowego DwaGrosze NewsLetter. Dołącz i Ty. Nie powtórz błędu Browna. 😉
©2007cynik9
Powiedzcie kto to złoto skupuje/ po cichu/ a powiem wam co bedzie dalej….
@astromarket:
Przy złocie $800/oz na mój gust byłoby to raczej 3300k uncji… Mógłbyś podać jakiś link stwierdzający jednoznacznie że chodzi o rezerwy NBP w fizycznym złocie? W DwuGroszach nie ufamy niczemu na słowo. Chyba że zostało oficjalnie zdementowane… 😉
Państwowy KGHM produkuje wg. ostatnich estymat (2006) około 55k uncji złota oraz 38m uncji srebra. Srebro jest oficjalnie sprzedawane na LME.
Co do NBP to było dokładnie odwrotnie: za Balcerowicza znacznie zwiększył się nasz stan rezerw w złocie. O ile w styczniu 1998 to było 276 mln dolców z złocie, to rok później 943,3 mln, w styczniu 2003 1215,8 mln, a na koniec listopada 2007 było to 2629,1, czyli podejrzewam że jakieś 3300 uncji złota.
@eportfel/rezerwy
KGHM jest jednym z głównych producentów srebra. Nie sprawdzałem ostatnio na ich stronie ale jest całkiem prawdopodobne że produkują całkiem spore ilości złota również, grubo ponad sprzedane Bieliki…
Polska posiada rezerwy złota. NBP magazynuje sztaby złota, jedno z pism zamieściło kiedyś zdjęcie prezesa Balcerowicza na tle tych sztab. Nie wiem nic na temat ich wielkości ani procesów wyprzedaży.
Ale można się domyślać że monety Orzeł Bielik są wybijane ze złota pochodzącego z tych rezerw i może NBP powoli wyprzedaje „barbarzyński relikt” właśnie przez sprzedaż Bielików.
My, jako patrioci, możemy zapobiec pozbywaniu się złota z polskich rąk tylko w jeden skuteczny sposób: skwapliwie te Bieliki kupować 😉
@złoto NBP:
Nic mi na ten temat nie wiadomo. Na (doskonałej) stronie NBP nie dokopałem się do niczego w rodzaju rezerw walutowych państwa w złocie…Być może nie szperałem wystarczająco długo…
@eportfel:
zgadza się. Nikt nie ma monopolu na nieomylność, a już na pewno nie „komitety inwestycyjne” zawiadujące kapitałem wielkich instytucji typu banków, TFI czy hedge fund.
Jak wiadomo, inteligencja grupy równa jest inteligencji najmądrzejszego dzielonej przez pierwiastek kwadratowy liczby uczestników. Z tych samych powodów demokracja prowadzi na ogół do rządów… powiedzmy nie najwyższego lotu. 🙂
Indywidualny inwestor ma jak najbardziej szansę ale musi sam myśleć i, jak kiedyś pisałem, unikać tłumu, w tym tłumu hedge funds. Dzięki bezmyślnemu Brownowi ktoś myślący miał szansę naładować furgonetkę tanim złotem.
pozdr.
Polski bank centralny też chyba sprzedawał złoto za Balcerowicza? Ciekawe byłoby zobaczyć po jakiej cenie.
Z tej ciekawej notatki, poza wnioskami oczywistymi, wyłania się jeszcze jeden, nie oczywisty a ważny, chciałem więc go podkreślić.
Otóż fakt że w samym dołku cenowym UK sprzedaje rezerwy złota, a kopalnie złota nasilają transakcje zabezpieczające wierząc w dalszy spadek, pokazuje nam jedną prawdę: że wielcy włodarze majątku nie są lepsi jeśli chodzi o uleganie owczemu pędowi od gromady małych owieczek.
Proszę zwrócić na to baczną uwagę! Bo ja ciągle słyszę a to że mieszkania mimo że kosmicznie drogie muszą dalej drożeć „bo duże fundusze kupują”, a to że giełda mimo że rekordowo wysoko musi rosnąć „bo ofe i fundusze maksymalnie kupują”. Otóż Ci wielcy „specjaliści” też się mylą. I to nadzwyczaj często.