RSI

czyli mierzenie gorączki (1)

23 kwiecień 2007: wersja poprawiona.

Chińczycy mówią że obrazek warty jest 1000 słów, i pewnie mają rację. Zwłaszcza gdy obrazek jest grafikiem ceny jakiegoś surowca, indeksu czy akcji. Z grafikiem więc trochę jak z historią – fakty są obiektywne i trudno je podważać. Różna jest za to na ogół ich interpretacja, w zależności od tego w którą stronę naciągacz chce je naciągnąć… Z tym że historia na ogół kończy się na teraźniejszości, z przestrogą że lubi się powtarzać. Analiza techniczna natomiast jest często brana jako religia vodoo, zdolna przewidzieć na podstawie paru widocznych zygzaczków jak głęboko w przyszłości będzie wyglądał dalszy fragment naszego grafiku. Na blogu dwagrosze z religijnością nie najlepiej, więc analizy technicznej w nim nie będziemy raczej zmuszac do pracy ponad jej siły. Do przewidywania przyszłości stosujemy zresztą chętniej inną metodę – kryształową kulę. Tym niemniej jednak parę pojęć z analizy technicznej może być użyteczych i od czasu do czasu z nich korzystamy. W tym odcinku rzucimy trochę światła na jeden z popularnych indykatorów momentu: RSI. Drugim – MACD – zajmiemy się nieco później. Do ich przybliżenia skłoniła nas sugestia drogiego czytelnika, związana z zamieszczonym niedawno grafikiem ceny srebra który wyglądał mniej więcej tak:


Obok ceny srebra w środkowej części, u góry Ilustracji widoczny jest właśnie wspomniany indykator momentu RSI (relative strength index). Zanim wyjaśnimy jak jest on zdefiniowany powiedzmy najpierw po co wogóle są te indykatory momentu, jak i cała gama innych. Jak zwykle, chodzi o przepowiadanie przyszłości – tyle że tym razem bardzo krótkoterminowej! W przypadku krótkoterminowego trendu, spadkowego bądź wznoszącego, jest rzeczą interesującą oszacowanie jak silny ten trend jest. Silny trend którego siła przybiera może sugerować że jeszcze jaki czas potrwa, co z kolei może być wskazówką dla handlującego (nie mylić z inwestorem ;-). I odwrotnie, zanikająca siła trendu może sugerować że jego koniec, i możliwe odwrócenie kierunku, jest blisko. Indykatory momentu są więc rodzajem termometru, wskazującego jak „gorący” jest walor w danym, niewielkim, wycinku czasowym.

Dla inwestora o długim horyzoncie czasowym indykatory momentu na codzień to raczej ciekawostka i dodatek. Nie wyklucza to jednak że okazyjnie mogą się przydać. Przykładem może tu być pomoc w ocenie odpowiedniego punktu „dotankowania” po gwałtownym spadku, takim jaki mieliśmy ostatnio w metalach szlachetnych. Innym – pomoc w dobraniu punktu taktycznego zredukowania pozycji długoterminowej gdy krótkoterminowy, bardzo silny trend wznoszący jest nie do utrzymania.

Jeszcze raz jednak powtórzmy – nie propagujemy na tym blogu częstego handlowania (trading) uważając że inwestor IV filara dużo lepiej wyjdzie bez tego, oszczędzając przy tym na prowizjach maklerów. W sporadycznych wypadkach trafiają się jednak sytuacje w których taktyczne czasowe zwiększenie bądź zmiejszenie długoterminowej pozycji bazowej przeważa nad ryzykiem i może mieć sens.

A teraz do wyższej matematyki….

RSI określa generalnie skalę ostatnich wzrostów do skali ostatnich spadków, używając następującej formułki:

RSI = 100 – 100/ (1 + RS)

gdzie RS jest ilorazem średniego dziennego zysku do średniej dziennej straty w ciągu ostatnich x dni. [1]

Jeżeli to nadal brzmi jak chińszczyzna to przetłumaczone na zdrowy chłopski rozum wygląda to tak. Niech w ciągu ostatnich, dla przykładu, 14 dni (x=14) nasze srebro ma 9 dni gdzie kończy handel wyżej niż zaczęło, co w narzeczu maklerów jest „zamknięciem up„. W pozostałych 5 dniach kończy handel niżej, a więc ma „zamknięcie down„. Dodajemy teraz wzrosty cen z tych 9 dni „up” i dzielimy przez 14. Osobno na boku dodajemy spadki cen w ciągu wspomnianych 5 dni „down” i również dzielimy przez 14, po czym dzielimy jedno przez drugie otrzymując nasze RS. Jak teraz jeszcze wstawimy to do formułki powyżej, i nie przegrzejemy przy tym naszego kalkulatorka, to wyliczymy własnoręcznie RSI. Poczym, zmęczeni wysiłkiem, strzelimy sobie zimne piwko…

Z powyższej formułki wynika że RSI będzie wygodnie leżało zawsze pomiędzy 0 a 100. Jeżeli wyobrazimy sobie walor – niech dla przykładu będzie nim dalej srebro – pnący się codziennie ostro w górę, liczba „zamknięć up” może być znaczna, a „zamknięć down” będzie niewielka. Spodziewać się więc możemy że średni dzienny zysk na wartości waloru będzie rósł, a z nim RS. Jak wynika z powyższej formułki, duże RS da nam w konsekwencji duże RSI – bliskie 100. I odwrotnie, gdy nasze srebro, co nie daj Boże, bez przerwy spada i spada, da nam to małe RS i w rezultacie małe RSI, niedalekie od zera.

W praktyce takich skrajności zbyt często nie ma, i RSI na ogół meandruje w pasku pomiędzy 30 i 70, który to zakres zwyczajowo uważa się za „normalny”. Okazyjnie jednak nasze RSI spadnie poniżej 30, bądź też wzniesie się powyżej 70. W narzeczu maklerów pierwsza sytuacja nazywa się dźwięcznie „oversold” (wyprzedane), co ma sugerować że – w danym wycinku czasu – walor jest tani i że spodziewać się można jakiegoś odreagowania w górę. W grafiku srebra powyżej nie widać akurat wyraźnych okresów „oversold” ale co jakiś czas podchodzimy w ich pobliże, m.in. po ostatnich spadkach. Rejon „oversold” zaznaczony jest na zielono.

RSI powyżej 70 sygnalizuje natomiast stan odwrotny, określany mianem „overbought” (wykupione). To z kolei ma sugerować że walor po krótkim spurcie stał się relatywnie drogi i że odreagowanie w dół może być na czasie. Odpowiedni rejon zaznaczono tym razem na czerwono. Ostatnią taką sytuację mieliśmy w srebrze, jak wynika z załączonego grafiku, na początku grudnia 2006 oraz, bardzo przelotnie, dwa tygodnie temu. Jak widać, na odreagowanie długo czekać nie przyszło chociaż w grudniu grafik jeszcze jakiś czas piął się w górę. Inaczej niż kilka dni temu, kiedy to wyprzedaż w srebrze nastąpiła praktycznie bez ostrzeżenia jakim byłoby parę dni z RSI wchodzącym wyraźnie w strefę „overbought„.

Czy jest to wróżenie z fusów? Być może… Ale fusy, tak jak i zepsuty zegar, od czasu do czasu też mówią prawdę. W kolejnym odcinku tej serii przyjrzymy się trochę bliżej MACD i zobaczymy czy i w jakich okolicznościach może ona zastąpić naszą kryształową kulę. Przyjemnego weekendu i do następnego razu zatem.

p.s. Więcej o stanie metali szlachetnych wkrótce w komunikacie dla naszej listy emalowej. Dołącz i Ty.

——
[1] upraszczamy tu nieco oryginalną formułę stosowaną przez StockCharts skąd pochodzi powyższy grafik. Nieco odmienną metodę liczenia RS proponuje investopedia.

©2007cynik9