Srebro (1)

wycieczka w krainę srebra

Nie wszystko złoto co się świeci – brzmi stare przysłowie. Mądrze! Bo jedną z niewielu rzeczy która lepiej się świeci od złota jest srebro. I nie tylko o najwyższy współczynnik odbicia światła tu chodzi. Srebro jest również, miedzy innymi, najlepszym znanym przewodnikiem elektryczności, jak również ciepła, plus posiada cały szereg innych unikalnych właściwości. Wszystko to wyjaśnia – w części przynajmniej – dlaczego srebro świeci szczególnie jasno w jeszcze innej dziedzinie – jako możliwa inwestycja. Przyjrzyjmy się więc temu trochę uważniej, kontynuując nasze dywagacje o inwestowaniu w metale szlachetne.

Srebro i złoto towarzyszą człowiekowi od zarania dziejów, i oba były używane jako lokata oszczędności i jako środek wymiany od tysięcy lat. Pierwsze monety wogóle, które pojawiły się ok. 650 p.n.e. w Lidii w Azji Mniejszej (obecnie Anatolia w Turcji) były właśnie stopem srebra i złota. W rzeczy samej na przestrzeni historii to głównie srebro, a nie złoto, było dominującym metalem pełniącym rolę środka płatniczego.

Archaiczna moneta lidyjska,
stop złota i srebra, ca 650 p.n.e

Jego walory rozumieć musiał już Judasz, wydając Jezusa za 30 srebrników a nie, na przykład, za 30 świeżo ostemplowanych kawałków papirusu, czy cokolwiek było w owych czasach ekwiwalentem papierowego pieniądza drukowanego praktycznie bez ograniczeń obecnie. Złoto w funkcji pieniądza towarzyszyło srebru ale z uwagi na wyższy koszt rezerwowane było z reguly na większe nominały, takie jak np. rzymski aureus przedstawiony w naszym odcinku Złoto (1). Bardziej rozpowszechnioną jednostką był w czasach Cesarstwa Rzymskiego srebrny denar, przedstawiony poniżej, który był równowartością 1/25 aureusa.

Ważne w tej całej historii jest to że przez cały czas, w zasadzie do XX wieku, oprócz wspomnianej roli monetarnej, plus ozdoby i drobne przedmioty, oba metale nie miały żadnych zastosowań w których by nieodwracalnie znikały. Czy to więc w monetach, sztabkach, kolczykach czy widelcach, srebro raz wydobyte pozostawało z nami na dalsze pokolenia, tak jak złoto. Ciekawe jest też że wartość srebra w stosunku do złota na przestrzeni ostatnich sześciuset lat zmieniała się stosunkowo nieznacznie, na ogół utrzymując się w rejonie 15:1 do 20:1. Odpowiada to zgrubsza naturalnej proporcji występowania tych pierwiastków w skorupie ziemskiej.

Srebrny denar rzymski, ca 235 n.e.

Wspominamy o tym dlatego że w XX wieku, a szczególnie od jego połowy, doszło do dramatycznej zmiany. Podczas gdy złoto, ze swoimi niewieloma zastosowaniami pozostaje przemysłowo „bezwartościowe” i nadal jest z nami w tej czy innej formie, zastosowania srebra dosłownie eksplodowały. W dodatku wiele nowych jest wynajdowanych prawie co roku. W większości z nich srebro jest zużywane – raz zastosowane po prostu znika na zawsze, jak np przy używaniu aseptycznej tkaniny z cząsteczkami srebra do leczenia ran i oparzeń. Tylko w niektórych zastosowaniach, jak np. w fotografii, można i opłaca się część srebra odzyskiwać.

Dzięki tej eksplozji w zastosowaniach srebra jego cena pewnie jest już dawno w stratosferze? No, niezupełnie. Otóż cena srebra przez kilkanaście lat stała praktycznie na poziomie $5/uncja, plus lub minus $1. Dopiero w ostatnich trzech ostatnich latach srebro wykazuje oznaki ożywienia.

Cena srebra 1995-2007 w US$/uncję. Kliknij by powiekszyć


Jak było to możliwe, skoro od kilkunastu lat świat zużywa więcej srebra niż go wydobywa? Odpowiedź jest prosta – przejadaliśmy istniejące zapasy, gromadzone od czasów antycznych. Zapasy które teraz właśnie się kończą.

Jak do tego mogło dojść? Kto do tego dopuścił? Dość prawdopodobne, że mamy tu doczynienia z pewną machinacją rządowo/bankowo – przemysłową, chociaż z teoriami konspiracyjnymi trzeba być ostrożnym. Zestawmy jednak parę faktów i zobaczmy czy można z tego wyciągnąć jakiś pożyteczny wniosek.

Przede wszystkim – komu by szkodziło gdyby srebro, które jest w długotrwałym deficycie podaży/popytu od dwudziestu lat, skoczyło nagle do $100/uncję? Bezpośrednio tak naprawdę to nikomu. Producenci by sie cieszyli, a konsumenci zaś prawdopodobnie nawet by nie odczuli. To dlatego że w dzisiejszym świecie srebro jest używane dosłownie wszędzie, ale w większości przypadków w bardzo niewielkich ilościach. Nawet Twoja klawiatura, w której jest odrobina srebra, prawdopodobnie nie podrożałaby z tego powodu więcej niż o 4 czy 5 groszy.

Ale problem jest w tym że srebro porusza się w tandem ze złotem, ponieważ oba są tradycyjnie postrzegane jako metale szlachetne i ostoja wartości. A przy srebrze po $100 za uncję cena złota musiałaby poszybować w przestrzeń kosmiczną! Do tego jednak nie mogą dopuścić bankierzy centralni i ich rządy, bo oznaczałoby gwałtowny koniec ich eksperymentu z drukowaniem z powietrza papierowego pieniądza, od już 36 lat nie opartego na złocie. I tutaj może być pies pogrzebany. 🙁

Cena złota jest więc agresywnie manipulowana na dół na tyle na ile jest to możliwe. Ideologiczna podbudowa takiej manipulacji wiąże się korelacją między stopami procentowymi, poziomem cen i ceną złota, znaną jako tzw. paradoks Gibsona. Autor tego ciekawego artykułu, były sekretarz skarbu USA Lawrence Summers, pisał go zanim dostał rządową fuchę, w przeciwnym razie zdradzałby pewnie tajemnice służbowe. 😉

Tak na nasz chłopski, nieskomplikowany umysł chodzi tu generalnie o psychotechnikę – o zmylenie publicznego odczucia inflacji poprzez utrzymywanie jej barometru – ceny złota – na sztucznie niskim poziomie. Działa to mniej więcej tak – tankowanie baku zaczyna kosztować dwa razy tyle co przed rokiem, doktor trzy razy tyle, chleb cztery razy tyle. A więc granda, pędzimy do komputera by sprawdzić jaka jest ta szalejąca inflacja. Czy już zacząć wykupywać cukier? kiedy wyjść z kosą na sztorc na ulicę?… A tu oops, niespodzianka. Widzimy że złoto, z dyskretną pomocą rządowych sherpów, stoi w miejscu, a nawet lekko opada. A więc co tu jest grane, u licha? Zaczynamy wątpić i zastanawiać się z kolei czy aby z nami jest wszystko po kolei…. Wszystko leci do góry, ale inflacji ani śladu bo złoto stoi przecież w miejscu.

Wyjaśnienie tego jest jednak proste. Powojenny porzadek finansowy zakładał wymienność walut krajowych na dolara, zaś dolara na złoto. W międzyczasie jednak rządy i banki centralne zabrały nam złoto jako układ odniesienia. Teraz mogą wmawiać co chcą, że Ziemia jest płaska na przykład, czy też że inflacja jest zero. To jest doputy, dopóki udaje się trzymać złoto w cieniu, w szafie, poza zainteresowaniem szerszej publiki. Służy do tego cały arsenał środków, od koordynowanych fal bezpośredniej sprzedaży przez banki centralne (po co trzymać ten relikt) i manipulacji na rynkach terminowych, po „leasowanie” metalu bankom na święty nigdy (zakamuflowana forma sprzedaży) i po werbalną propagandę „silnej waluty” papierowej (= słabego złota). Do paru lat wstecz udawało się to zupełnie nieźle.

Wiele wskazuje na to że w srebrze rolę banków centralnych utrzymywania ceny na podobnie sztucznym poziomie wzięła na siebie organizacja użytkowników srebra SUA (Silver Users Association). Udało się jej w tym celu przekonać rząd USA aby upłynnił na rynku swoje, historycznie olbrzymie, zapasy srebra. Wzięły się one stąd że w Ameryce tradycyjnie wydobywano wiele srebra, srebro (wraz ze złotem) było konstytucyjnie wyłącznym środkiem płatniczym i było w powszechnym obiegu. Kiedy w latach 60-tych ostatecznie wycofano srebro z obiegu, góry srebra przestały odgrywać rolę monetarną. Za to przydały się przemysłowi.

Kiedy jeszcze przed 25 laty światowe rezerwy srebra wynosiły ok. 2 miliardów uncji, obecnie stopniały one do zaledwie 1/10 tego. W odróżnieniu od złota, ani rządy ani banki nie mają więc dzisiaj znaczących rezerw srebra. Możliwość sztucznego utrzymywania ceny srebra na nienaturalnie niskim poziomie zdaje się przez to dobiegać końca. Pikanterii dodaje tu jeszcze fakt że utrzymująca się od dłuższego czasu znaczna kumulatywna pozycja short na rynku srebra jest prawdopodobnie większa niż pozostałe rezerwy razem wzięte! O pozycji short piszemy w trzecim odcinku naszego Giełdowego ABC. Tutaj akcentujemy jedynie fakt że pozycja taka technicznie stanowi dług który teoretycznie musi zostać kiedyś spłacony, w tym przypadku w srebrze. Ale jak można spłacić pożyczone srebro skoro fizycznie nie ma go wystarczająco dużo na rynku aby odkupić i oddać? Bo gdyby ktoś zaczął skupywać je w tym celu na otwartym rynku, to sam automatycznie podpompowałby cenę niebotycznie. Hmm, ktoś prawdopodobnie jest w dobrej kropce…. Jest więc rzeczą prawdopodobną – z uwagi na wspomnianą dynamikę popytu i specyfikę podaży – że potrojenie się w ostatnich kilku latach ceny srebra (w US$) nie było przypadkiem. Bardziej prawdopodobne że było potwierdzeniem wcześniejszych wniosków o strukturalnym deficycie i uwerturą do tego co może się zdarzyć w przyszłości. A co może się zdarzyć? Hmm, to co się zwykle zdarza gdy zbyt wielu chętnych pcha się przez jedną zbyt wąską bramkę… Nie należy też zapominać że srebro było już kiedyś (w 1980) w rejonie $50/uncja, co na dzisiejsze zdewaluowane dolary bliższe byłoby $100/uncja, jak nie lepiej. Tak więc obecna cena rzędu $12-$13 za uncję nie wydaje się wygórowana w perspektywie długoterminowej.

Apropos: jaki kraj w Europie jest głównym producentem srebra? Odpowiedź – ten który możesz odwiedzić – najprawdopodobniej – nie wstajac z fotela…

Ok, czas wziąć Debeta na przejażdżkę, dedykowaną dzisiaj poszukiwaniom wiosny w połowie stycznia.

©2007cynik9

P.S.
Debet twierdzi że robienie w konia rządzonych przez rządzących drogą obniżania wartości pieniądza jest tak stare jak sam pieniądz. Ilustruje to następująca historia. Rzymski denar był na początku I wieku n.e. w zasadzie czystym srebrem. W miarę jednak jak imperium podupadało, kolejni cesarze aby pokryć rosnące rachunki stopniowo zmiejszali zawartość metalu w monecie. I tak w czasach Nerona w 54 n.e. zawartość srebra w denarze spadła do 94%, w 68 n.e. do 81%, w 218 n.e. jedynie do 43%. W 244 n.e. Filip zredukował zawartość srebra do 0.5%. W momencie upadu Rzymu zawartość srebra w monecie była mikroskopijna – zaledwie 0.02%, i niewielu było skłonnych używać go jako środka płatniczego. Coś jakby US$ w slow motion – który od 1913 stracił ok. 94% swojej oryginalnej wartości.

4 Replies to “Srebro (1)”

  1. Czy można uprzejmie prosić o zdradzenie źródła zaopatrzenia w srebrne i złote sztabki lub monety? Lub zarekomendowanie źrodła godnego polecenia? Z góry składam dzięki z ukłonami.

  2. Szanowny Panie.
    Super blog. Z niecierpliwoscia czekam na kazdy nastepny wpis. Prosze kontynuowac temat inwestowania. Moze znowu cos o gieldzie?

    Serdecznie Pozdrawiam.

    MFN

Comments are closed.