Złoto (3)

metal królów

W poprzednich dwóch odcinkach doszliśmy do konkluzji że racjonalym składnikiem naszych prywatnych oszczędności emerytalnych – które nazywamy umownie IV filarem – jest złoto.

Jednym z aspektów jest rola polisy ubezpieczeniowej jaką złoto pełni dla całości portfela, a w szczególności dla funduszy II filaru które OFEs inwestują prawie wyłącznie w akcje i obligacje, i to jednego kraju. Jest to niewątpliwie nie najbardziej sensowne postanowienie reformy emerytalnej.

Innym aspektem jest charakterystyka inwestycyjna złota które – historycznie – porusza się z grubsza w kierunku odwrotnym do kierunku rynków kapitałowych, a pewna ostrożność wydaje się w 2007 specjalnie wskazana. Oczywiście optymiści spodziewający się że w nadchodzącym roku DOW bedzie nadal bił kolejne rekordy, a WIG za nim, prawdopodobnie nie będą zainteresowani w tym aspekcie. Na swój chłopski rozum cynik9 jednak nie bardzo potrafi sobie wyobrazić start nowej hossy z obecnych poziomów cena/zysk na giełdach, przy szczątkowych dywidendach, oraz wszechobecnym optymizmie. Nowe hossy mają bowiem tę cechę że na ogół zaczynają się w końcu bessy…zaś cechą starych hoss jest to że nie trwają wiecznie…

Jeszcze innym aspektem pewnej pozycji w złocie jest bezpieczeństwo gromadzonych funduszy i ich ochrona przez zakusami ZUSu/państwa. Lwia część składek emerytalnych i tak tonie bezproduktywnie w czeluściach ZUSu (I filar), przejęcie kasy filara II przez ZUS/państwo jest jedynie kwestią czasu, zaś szanse że w dalszej perspektywie podobny los spotka także III filar są więcej niż umiarkowane. W tej sytuacji odpuszczenie sobie filara III i samodzielne budowanie pewnej pozycji w złocie we własnym filarze IV pozwala przynajmniej częściowo uniezależnić się od ZUSu i dalszych losów tej instytucji.

Cynik9 zdaje sobie sprawę że może to brzmieć lekko paranoidalnie, ale cóż zrobić? A może to tylko kwestia układu odniesienia? Na ogół przecież bywa tak że gdy instytucji z kilkunastoma milionami klientów grozi niewypłacalność to klienci panikują a przewodniczący rady nadzorczej uspokaja że plajta nie grozi. Co by się stało gdyby tak chairman IBM oznajmił że korporacja nie daje sobie rady i że będzie przynosiła odtąd wyłącznie straty? Akcjonariusze wywieliby z tonącego okrętu w ciągu godziny a akcje spadłyby w pobliże zera! A tu mamy ZUS gdzie sam szef rady nadzorczej R. Gwiazdowski przewiduje plajtę , zaś miliony klientów nie panikują. Hmm, hmm, Debet ma wielki łeb ale też nic z tego nie rozumie. 🙂

Celem naszych „dwóch groszy” jest przede wszystkim przegląd i usystematyzowanie pewnych idei, możliwości i szans dotyczących inwestowania na własny rachunek i odpowiedzialność. Jest to szczególnie na czasie w kontekście budowania własnego emerytalnego jajka. Dla zachowania pełnej neutralności staramy się przy tym w publicznie dostępnym blogu nie wnikać w detale konkretnych opcji inwestycyjnych i nie udzielać specyficznych rekomendacji. Ponieważ jednak dla wielu osób idea inwestowania w złoto może być nowa i wydawać się trochę abstrakcyjna, chcemy nieco bardziej szczególowo potraktować sam mechanizm praktycznego inwestowania w złoto, i jak to można uczynić w Polsce. Będzie to siłą rzeczy jedynie muśnięcie tematu – zainteresowani mogą znaleźć tutaj bardziej wyczerpujace kompendium wiedzy na ten temat.

Biorąc znów rzeczy na zdrowy chłopski rozum – są dwa sposoby inwestowania w złoto. Albo kupuje się je w postaci naturalnej (fizycznej) jako sztabki, monety czy biżuterię, albo w postaci papieru. Pod „papierem” kryje się cała gama rozmaitego rodzaju obietnic, podobnych do innych papierowych obietnic które dyskutowaliśmy wcześniej. Są one wiarygodne na tyle na ile wiarygodna jest instytucja która z nimi wychodzi. Przykładem takiej papierowej obietnicy jest na przykład rachunek „złota” w banku, nominowany w uncjach czy gramach, zamiast w dolarach czy złotych. Innym przykładem papieru może być akcja notowanego na giełdzie funduszu zajmującego się zarządzaniem pewną, zmieniającą się ilością złota. Celem takiego funduszu, którego zabezpieczeniem może być zarówno fizyczne złoto w sejfie jak i inne papierowe obietnice, jest utrzymanie ceny akcji tak aby dokładnie imitowała cenę złota. Sprowadza to inwestycję w złoto do prostego zakupu akcji, tak jak każdej innej. Jeszcze wyższym stopniem wtajemniczenia są papiery umożliwiające lewarowanie ceny złota – czyli krótko mówiąc spekulację. Do tej kategorii zaliczyć można zarówno spekulacje dotyczące przyszłej ceny samego kruszcu w postaci np. opcji czy kontraktów terminowych, jak i inwestycje w akcje firm związanych z poszukiwaniem, wydobyciem, przerobem czy dystrybucją złota.

Dla pełnej jasności – i tytułem przestrogi – w kontekście budowania emerytalnego portfela w naszym filarze IV mówimy przede wszystkim o złocie w postaci fizycznej. Tylko złoto w takiej postaci zapewnia osiągnięcie stawianych celów, pomimo niedogodności otrzymywania przesyłek czy chodzenia gdzieś po odbiór, a potem przechowywania czy ubezpieczania nowego nabytku. Główną bowiem ideą jest pełna osobista kontrola nad inwestycją, podobnie jak decydujemy o losach każdej innej rzeczy w naszym posiadaniu. Nie spełnia tego warunku na przykład konto IKE w postaci rachunku „złota” w banku, które ze złotem może mieć tylko tyle wspólnego co nazwa polskiej waluty. Owszem, lokata taka może być wygodna i efektywnie symulować złoto, do czasu – ale tylko na zasadzie zaufania obietnicom banku, ZUSu czy państwa. W przypadku poważnych dyslokacji na rynkach finansowych rachunek taki może jednak łatwo zostać zablokowany, czy też tryb wypłaty z rachunku w rozmaity sposób ograniczony, co naturalnie neguje jego sens w pierwszym rzędzie.

Dobrym punktem startowym dla nowicjusza jest zakup jednouncjowej sztabki złota (1 uncja = 31.1 gramów) lub jednej z kilku wspólczesnych popularnych monet złotych, zawierających dokładnie 1 uncję metalu. Najlepszym wyborem są tradycyjnie południowo- afrykański Krugerrand, amerykański Golden Eagle, kanadyjski Maple Leaf oraz austriacki Wiener Philharmoniker. Produkty te są przedmiotem wymiany handlowej na całym świecie. Nabyć można je poprzez wyspecjalizowanych dealerów (głównie poprzez internet) oraz w niektórych bankach. Oprócz monet 1 uncjowych wystepują też czasem monety pół- i ćwierćuncjowe, które jednak są bardziej kłopotliwe w przechowywaniu.

Ceną zakupu złotej monety jest z reguły aktualna cena kruszcu , plus marża dealera. Aktualną cenę złota, czyli tzw. spot asking price, sprawdzić można łatwo na marginesie tego blogu.

Krugerrand, 1 uncja złota


Z uwagi na popularność wspomnianych produktów marża przy ich sprzedaży jest najmniejsza. W USA wynosi to typowo 2 – 3% ponad spot dla sztabek i Krugerrandów oraz 3 – 5% dla pozostałych. W Europie dealerów złotego bullionu jest mniej, być może dlatego że zainteresowanie szerokiej publiki jak i tradycja handlu detalicznego złotym bullionem jest jakby mniejsza. Prawdopodobnie też dlatego marże leżą nieco wyżej. Marża 4% do 5% ponad spot dla Krugerrandów może być tu przyjęta jako względnie dobra, chociaż łatwo można znaleźć i marże 2x większe. Dla innych monet inwestycyjnych marże dealerskie będą oczywiście również nieco większe od tych dla Krugerrandów.

Niestety, to nie wszystkie przeszkody jakie pokonać musi inwestor w fizyczne złoto w Europie. Przede wszystkim musi się on liczyć z tym że o ile nie odbiera złota osobiście (co jest zalecane) to prawdopodobnie będzie musiał pokryć też koszty przesyłki i ubezpieczenia. A koszty te, zwłaszcza przesyłek kurierskich między państwami bądź przysłanie czegoś spoza EU, są znaczne i dla pojedyńczej monety mogą grubo przewyższać marżę dealera. Z drugiej strony jakość zmonopolizowanych przez państwo usług pocztowych jest na ogół odbiciem jakości samego państwa i rzadko jest wystarczająca na potrzeby przesłania pocztą naprawdę wartościowej przesyłki.

Innym kłopotem w swobodnym obrocie złotem w Europie, i nie tylko, jest to że różne rządy są w różnym stopniu paranoidalne w przepisach dotyczacych wwozu czy wywozu złota. Nie chodzi tu bynajmniej o vat czy cła z których złoto inwestycyjne wewnątrz EU jest zwolnione. Problemem jest gąszcz przepisów i różnice między nimi w odniesieniu do tego co oszaleli na punkcie kontroli biurokraci chcą kontrolować. A że coś muszą kontrolować jest pewnikiem. I tak w niektórych krajach złoto jest traktowane jako kontrolowana wartość dewizowa której wwozić (rzadziej wywozić) albo nie wolno albo są pewne ograniczenia. W innych traktowanie złota zależy od tego czy ma ono status „kolekcjonerski” (czytaj: widzimisię władz) bądź czy jest w „ilości handlowej”. W jeszcze innych krajach obrót jest wolny ale wymaga albo uzyskania oficjalnej zgody banku narodowego albo też wypełnienia odpowiedniej deklaracji wwozowej (czytaj: wielki brat czuwa). Tyle na temat zjednoczonej Europy bez granic i swobodnego przepływu, ha, ha, ha!

W Polsce wg. rządowego projektu nowelizacji prawa dewizowego z czerwca 2006 wwóz złotych monet inwestycyjnych został dozwolony, ale każda ilość wymaga wypełnienia odpowiedniej deklaracji. [autor nie sprawdzał czy i kiedy nowelizację tą wprowadzono w życie]

Ale cóż, nie ma róży bez kolców i wszystko ma swoją cenę, bezpieczeństwo również.

Sztabka jednouncjowa

Dealer jest także adresem pod którym można spieniężyć posiadane złoto. W wielu przypadkach wystarczy w tym celu przesłać mu sprzedawany produkt wg instrukcji otrzymanych telefonicznie lub poprzez internet. Typowa cena zakupu popularnych sztabek i monet jest rzędu 0.5 – 2.5% poniżej ceny spot. Przy tej samej cenie spot (dobry) dealer powinien więc zarobić na sprzedaży i powrotnym zakupie jednego powiedzmy, Krugerranda, około 3-6% (spread), co należy uznać za dobry deal. Inwestor może go jeszcze bardziej uatrakcyjnić kupując od razu kilka monet. I odwrotnie, jeżeli przy popularnych sztabkach i monetach spread czyli marża dealera „w obie strony” przekracza 8-10% inwestor powinien prawdopodobnie poszukać sobie innego dealera.

Warto też zwrócić uwagę że w Europie kosztami wspomnianych wcześniej ubezpieczanych przesyłek dealerzy z reguły obarczą klientów. Wersal w postaci kosztów przesyłki pokrywanych w całości przez dealera, tak dalece jak to wiadome jest autorowi, dotyczy jedynie kontynentalnych USA. W obu przypadkach klient będzie również musiał pokryć koszty przesyłki i ubezpieczenia do dealera gdyby zdecydował się sprzedać a nie miał możliwości odwiedzenia dealera osobiście.

Niewielu inwestorów zapewne orientuje się że Narodowy Bank Polski na swojej stronie podaje codzienną cenę nabycia 24-karatowej złotej monety jednouncjowej („Orła Bielika”). Cena ta oscyluje zwykle na poziomie ok. 10-15% powyżej spot. Choć nie najniższa, cena ta wydaje się rozsądnym kompromisem w warunkach polskich, zważywszy na korowody i koszty oficjalnego przesyłania złota z zagranicy oraz na absolutną pewność pochodzenia. NBP sam również chętnie złoto skupi (w oddziałach okręgowych plus centrala w Wwie) przystrzygając nas przy tym o ok. 9% poniżej spot (monety) oraz ok 4% (sztabki). Autor nie posiada informacji czy w tychże oddziałach można nabyć jednouncjowe sztabki inwestycyjne, co być może miałoby nawet więcej sensu.

Co nie ma większego sensu to nabywanie okolicznościowych złotych monet i medialionów sprzedawanych w polskich sklepach internetowych. Monety te, zwykle pół- i ćwierćuncjowe, nie są zalecane w celach inwestycyjnych ponieważ są dużo droższe, czasem więcej niż dwukrotnie, od ceny spot. Wysoka marża dealera może przynajmniej w części wypływać z kiepskiej płynności tych produktów, które poza krajem są mało znane i prawdopodobnie znacznie trudniejsze do zbycia. Dla porównania sztabkę złota czy Krugerranda zbyć można łatwo w każdym miejscu i o każdej porze, niekoniecznie poprzez dealera.

Uogólnijmy tę ważną obserwację – inwestor, zwłaszcza początkujacy w tej materii, powinien skupić się wyłącznie na czystym złocie i sterować z daleka od wszystkiego czego cena znacznie odbiega od ceny spot. W pierwszym rzędzie dotyczy to krótkich serii okolicznościowych, pojedyńczych medalionów, elementów biżuterii oraz wszelkich monet mających wartość numizmatyczną. Te ostatnie mogą się z czasem okazać fascynującym połączeniem pasji kolekcjonerskiej i inwestowania; są jednak domeną wyłącznie dla specjalistów.

Ok, tyle na ten rok o złocie. Za oknem ciemny poranek jakby od razu chciał przejść w wieczór. Czas siodłać Debeta na ostatnią w tym roku przejażdżkę po cichym, oszronionym lesie naszą ulubioną ścieżką wzdłuż jeziora.

Wszystkim drogim czytelnikom którzy mieli (nie)szczęście tu zaglądnąć życzę Złotego Nowego Roku, tak pięknego, czystego i zdrowego jak całe pojezierze Drawskie. W następnym odcinku tego wątku zobaczymy w co jeszcze, oprócz złota, warto zainwestować nasz IV filar.

Uwaga: więcej szczegółowych informacji o inwestowaniu w metale szlachetne, a w szczególności w złoto, plus regularny komentarz i alerty dostępne są poprzez email dla abonentów naszego NewsLettera. Dołącz i Ty!

©2006cynik9

2 thoughts on “Złoto (3)

  1. Wszystkiego dobrego w nowym roku dla Ciebie i Debeta…
    Ciekawe posty!
    pozdrawiam.

Comments are closed.